Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2012
Dystans całkowity: | 1078.57 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 50:16 |
Średnia prędkość: | 21.46 km/h |
Maksymalna prędkość: | 49.68 km/h |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 98.05 km i 4h 34m |
Więcej statystyk |
Rekrelamacyjnie
Czwartek, 5 kwietnia 2012 | dodano:11.04.2012Kategoria 'Koga, powyżej 200 km, Wycieczka
Km: | 240.21 | Czas: | 11:11 | km/h: | 21.48 | Pr. maks.: | 41.44 | Rower: | Koga |
Musiałem skoczyć do Łodzi, do MP3Store, po odbiór gotówki za iRivera t60.
Zajeżdżam, a w sklepie mówią mi że, nie maja pieniędzy i będę musiał przyjechać jeszcze raz! Przelewu nie mogli zrobić z powodu papierków, podpisów itp. Ktoś inny by sobie na takie coś nie pozwolił i zwrot wartości odtwarzacza przyjąłby w formie narządów sprzedawcy, albo w materiałach wtórnych jakie uzyskałby po zdemolowaniu sklepu. Ze mną jest ten problem że, zbyt dosłownie odbieram słowa: "nie da się/nie można". Lekko przybity perspektywą powtarzania nuuuudnej trasy na Łódź, wycofuję się.
Wciąż pod sklepem kombinuję co tu począć. Może poprosić kogoś ze znajomych z Łodzi żeby odebrał za mnie pieniądze, a potem zrobił po prostu przelew? Nie, nie będę zawracał im głowy taką drobnostką.
Wyjechałem za róg, na Piotrkowską, znowu główkuję. I tak mam do zaliczenia gminę pod Zduńską Wolą, więc przy okazji zahaczę o Łódź i zakończę sprawę. Ale wcześniej wrócę do domu i w opisie wycieczki napiszę jaka ze mnie pipa.
Już ruszam dalej, ale nie dojechałem nawet do Rynku, bo nie mogłem zdzierżyć że, (znowu) tak daje się dymać. Jako że, myślę strasznie wolno, często rozwiązanie jakiejś sytuacji przychodzi mi do głowu po jej rozwiązaniu. Wiem że, teraz będzie tak samo - pewnie gdzieś w Aleksandrowie palnę się w czoło i pomyślę "mogłem zrobić w ten sposób...". Czekam chwilkę i myślę o by tu zrobić. Zawracam.
Tym razem wparowałem z rowerem do sklepu (bez pytania! Że wiecie, że niby ja tu rządzę XD ), mówię że nie będę miał czasu, ani chęci przyjeżdżać z powrotem i że, chcę nr do gościa który normalnie tu pracuje (tego dnia był zastępca) i to z nim spróbuję się dogadać. Nawet nie zdążyłem wyciągnąć telefonu, a znalazło się rozwiązanie! Podpisałem dwa świstki, zostawiłem dane do przelewu i tyle! Pozostaje mi czekać jak pieniądze przybędą do mnie.
Niby głupota, ale radochę miałem wielką!
BTW tym opisem tylko potwierdzam swoja pipowatość XD Normalny człowiek załatwiłby tę sprawę ot tak, a nie świętował by to jako tryumf asertywności :-P
Konin - Kościelec - Koło - Uniejów - Aleksandrów - Łódź - nazad - Turek - Konin
Total odo: 4 000 km
Total time: 201:00 h
Zajeżdżam, a w sklepie mówią mi że, nie maja pieniędzy i będę musiał przyjechać jeszcze raz! Przelewu nie mogli zrobić z powodu papierków, podpisów itp. Ktoś inny by sobie na takie coś nie pozwolił i zwrot wartości odtwarzacza przyjąłby w formie narządów sprzedawcy, albo w materiałach wtórnych jakie uzyskałby po zdemolowaniu sklepu. Ze mną jest ten problem że, zbyt dosłownie odbieram słowa: "nie da się/nie można". Lekko przybity perspektywą powtarzania nuuuudnej trasy na Łódź, wycofuję się.
Wciąż pod sklepem kombinuję co tu począć. Może poprosić kogoś ze znajomych z Łodzi żeby odebrał za mnie pieniądze, a potem zrobił po prostu przelew? Nie, nie będę zawracał im głowy taką drobnostką.
Wyjechałem za róg, na Piotrkowską, znowu główkuję. I tak mam do zaliczenia gminę pod Zduńską Wolą, więc przy okazji zahaczę o Łódź i zakończę sprawę. Ale wcześniej wrócę do domu i w opisie wycieczki napiszę jaka ze mnie pipa.
Już ruszam dalej, ale nie dojechałem nawet do Rynku, bo nie mogłem zdzierżyć że, (znowu) tak daje się dymać. Jako że, myślę strasznie wolno, często rozwiązanie jakiejś sytuacji przychodzi mi do głowu po jej rozwiązaniu. Wiem że, teraz będzie tak samo - pewnie gdzieś w Aleksandrowie palnę się w czoło i pomyślę "mogłem zrobić w ten sposób...". Czekam chwilkę i myślę o by tu zrobić. Zawracam.
Tym razem wparowałem z rowerem do sklepu (bez pytania! Że wiecie, że niby ja tu rządzę XD ), mówię że nie będę miał czasu, ani chęci przyjeżdżać z powrotem i że, chcę nr do gościa który normalnie tu pracuje (tego dnia był zastępca) i to z nim spróbuję się dogadać. Nawet nie zdążyłem wyciągnąć telefonu, a znalazło się rozwiązanie! Podpisałem dwa świstki, zostawiłem dane do przelewu i tyle! Pozostaje mi czekać jak pieniądze przybędą do mnie.
Niby głupota, ale radochę miałem wielką!
BTW tym opisem tylko potwierdzam swoja pipowatość XD Normalny człowiek załatwiłby tę sprawę ot tak, a nie świętował by to jako tryumf asertywności :-P
Konin - Kościelec - Koło - Uniejów - Aleksandrów - Łódź - nazad - Turek - Konin
Total odo: 4 000 km
Total time: 201:00 h