Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2009
Dystans całkowity: | 612.08 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 32:40 |
Średnia prędkość: | 18.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 42.70 km/h |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 30.60 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
Do pracy i z powrotem
Piątek, 27 lutego 2009 | dodano:27.02.2009Kategoria Użytkowo
Km: | 18.67 | Czas: | 00:55 | km/h: | 20.37 | Pr. maks.: | 0.00 | Rower: |
Do pracy i z powrotem
Czwartek, 26 lutego 2009 | dodano:26.02.2009Kategoria Użytkowo
Km: | 18.55 | Czas: | 00:57 | km/h: | 19.53 | Pr. maks.: | 0.00 | Rower: |
z rana padał deszcz, to zdecydowałem że pojadę do pracy autobusem. Stety/niestety babka w kiosku się ociągała z wydawaniem reszty (niewiele brakowało a miałbym doładowanie za 50 zł za darmo ;), no i spóźniłem się. Chciałem zabrać się z kolegą, ale nie mogłem się dodzwonić, no to został do wyboru jedynie rower.
Kolega z którym o mały włos pojechałbym samochodem mijał mnie po drodze ;)
Na szczęście deszcz przestał padać, a z powrotem jechało mi się przyjemnie i szybko :)
Kolega z którym o mały włos pojechałbym samochodem mijał mnie po drodze ;)
Na szczęście deszcz przestał padać, a z powrotem jechało mi się przyjemnie i szybko :)
z pracy, do pracy i z poworotem
Środa, 25 lutego 2009 | dodano:25.02.2009Kategoria Użytkowo
Km: | 31.90 | Czas: | 01:37 | km/h: | 19.73 | Pr. maks.: | 0.00 | Rower: |
16.50 24 II - 9.40 25 II :)
we wtorek pojechałem autobusem po rower zostawiony w pracy w niedzielę. Wiernie czekał - w dodatku jaki czysty! Śnieg musiał na niego napadać, bo na siodełku woda się zebrała :) Trochę wody i mrozu dobrze zrobiło mu bo jechało się lepiej, napęd zbytnio nie szalał.
Zajechałem do domy, pojadłem i po godzinie znowu do pracy :)
w nocy była inwentura, do domu wróciłem następnego (dzisiejszego) ranka, czyli mogę to zakwalifikować jako wielodniowy wyjazd ;)
W drodze do domu wskoczyłem do serwisu dogadać wymianę napędu.
we wtorek pojechałem autobusem po rower zostawiony w pracy w niedzielę. Wiernie czekał - w dodatku jaki czysty! Śnieg musiał na niego napadać, bo na siodełku woda się zebrała :) Trochę wody i mrozu dobrze zrobiło mu bo jechało się lepiej, napęd zbytnio nie szalał.
Zajechałem do domy, pojadłem i po godzinie znowu do pracy :)
w nocy była inwentura, do domu wróciłem następnego (dzisiejszego) ranka, czyli mogę to zakwalifikować jako wielodniowy wyjazd ;)
W drodze do domu wskoczyłem do serwisu dogadać wymianę napędu.
do pracy...
Niedziela, 22 lutego 2009 | dodano:22.02.2009Kategoria Użytkowo
Km: | 9.52 | Czas: | 00:35 | km/h: | 16.32 | Pr. maks.: | 0.00 | Rower: |
dzień - porażka...
w czasie dojazdu do pracy cały czas wiatr w twarz i chlastający w nią śnieg. Powolna jazda z opuszczona głową. Dobrze że wyjechałem wcześniej bo bym się spóźnił.
Gdy byłem w pracy śnieg zaczął sypać coraz mocniej. Zadymka na dworze i propozycje kolegów ze mnie zabiorą zrobiły swoje... rower czeka na placu magazynowym, a ja wróciłem do domu samochodem. Jutro przyjadę do pracy autobusem i wrócę rowerem.
TEORETYCZNIE dało się jechać, bo nie napadało duzo. ale nie jestem przyzwyczajony do takiej jazdy i w praktyce mogła by być ona cieżka.
w czasie dojazdu do pracy cały czas wiatr w twarz i chlastający w nią śnieg. Powolna jazda z opuszczona głową. Dobrze że wyjechałem wcześniej bo bym się spóźnił.
Gdy byłem w pracy śnieg zaczął sypać coraz mocniej. Zadymka na dworze i propozycje kolegów ze mnie zabiorą zrobiły swoje... rower czeka na placu magazynowym, a ja wróciłem do domu samochodem. Jutro przyjadę do pracy autobusem i wrócę rowerem.
TEORETYCZNIE dało się jechać, bo nie napadało duzo. ale nie jestem przyzwyczajony do takiej jazdy i w praktyce mogła by być ona cieżka.
Do pracy i z powrotem
Sobota, 21 lutego 2009 | dodano:21.02.2009Kategoria Użytkowo
Km: | 18.47 | Czas: | 01:05 | km/h: | 17.05 | Pr. maks.: | 0.00 | Rower: |
napęd już nie pozwala rozwijać normalnych prędkości :(
myślałem czy by jeszcze gdzieś po pracy nie skoczyć, ale po dłuższym namyśle odechciało mi się (czyżby myślenie mi nie służyło? ;) )
myślałem czy by jeszcze gdzieś po pracy nie skoczyć, ale po dłuższym namyśle odechciało mi się (czyżby myślenie mi nie służyło? ;) )
Bez kompromisów
Piątek, 20 lutego 2009 | dodano:21.02.2009Kategoria Wycieczka
Km: | 80.47 | Czas: | 04:31 | km/h: | 17.82 | Pr. maks.: | 0.00 | Rower: |
Rudzica - Wola Podłężna - Kramsk - Sompolno (zwane San Paulo) - Ślesin - Kleczew - Kazimierz Biskupi - cieplutki dom
15.20 - 20.40
Pomimo dwóch par rękawiczek i skarpet oraz folii aluminiowej pomiędzy nimi, kończyny mi zdrętwiały z zimna, o dziwo po krótkim postoju, palce u stóp przestały doskwierać, ale za to zaczęły mnie od mrozu szczypać pięty, taki układ mi pasuje :) CZY KTOŚ MOŻE MI Z TYM POMÓC? chodzi mi o jakiś domowy sposób, bo na razie nie mam zamiaru bawić się w specjalistyczne wdzianka.
Dziś jechało się ciężko ze względu na agonalny stan napędu - łapałem jakieś luzy na korbach, łańcuch skakał na zębatce. Muszę się w końcu za niego wsiąść i wymienić.
Przed Kramskiem widziałem jakiegoś kolarza, był ubrany w te obcisłe ciuszki, aż dziw że oni w nich nie marzną! Pewnie są wykonane z kosmicznych materiałów, w tak samo nieziemskiej cenie... Ja tam wole zestaw kurtka, bluzka, koszulka, kalesony & jeansy :)
za Sompolnem począłem się zastanawiać jak wrócić do domu. Rozważałem powrót przez Licheń, bądź dłuższy wariant - Kleczew. Jako że byłem strasznie zmarznięty postanowiłem wrócić przez Licheń, a za jakiś czas urządzę jazdę rewendżową przez Kleczew. Powrót przez Licheń i wjazd do miasta od jego strony jakoś mi się nie uśmiechał, bo już mnie strasznie znudziła ta droga i czułem niechęć do niej. Pozostała jeszcze do wyboru trasa krajowa nr 25, o podobnej długości, a może i nawet krótsza, ale ze względu na wąska jezdnie, brak pobocza, duży ruch TIRów i moje zamiłowanie do życia nie brałem jej nawet pod uwagę. W Ślesinie gdy miałem już kierować się do domu, niechęć wzięła górę i zamiast skręcić do Lichenia, pojechałem prosto, na Kleczew. Dobrze zrobiłem, ponieważ ten wariant pomimo iż jest dłuższy to podzielony jest na kilka krótkich odcinków, co pozytywnie wpłynęło na przyjemność płynącą z jazdy
madafakin OG ;) jeszcze tylko brak low - ridera i AK na/w bagażniku, albo chociaż G-Locka za gumą od majtek :D
szczyt... to jest szczyt wiejskiego festyniarstwa
15.20 - 20.40
Pomimo dwóch par rękawiczek i skarpet oraz folii aluminiowej pomiędzy nimi, kończyny mi zdrętwiały z zimna, o dziwo po krótkim postoju, palce u stóp przestały doskwierać, ale za to zaczęły mnie od mrozu szczypać pięty, taki układ mi pasuje :) CZY KTOŚ MOŻE MI Z TYM POMÓC? chodzi mi o jakiś domowy sposób, bo na razie nie mam zamiaru bawić się w specjalistyczne wdzianka.
Dziś jechało się ciężko ze względu na agonalny stan napędu - łapałem jakieś luzy na korbach, łańcuch skakał na zębatce. Muszę się w końcu za niego wsiąść i wymienić.
Przed Kramskiem widziałem jakiegoś kolarza, był ubrany w te obcisłe ciuszki, aż dziw że oni w nich nie marzną! Pewnie są wykonane z kosmicznych materiałów, w tak samo nieziemskiej cenie... Ja tam wole zestaw kurtka, bluzka, koszulka, kalesony & jeansy :)
za Sompolnem począłem się zastanawiać jak wrócić do domu. Rozważałem powrót przez Licheń, bądź dłuższy wariant - Kleczew. Jako że byłem strasznie zmarznięty postanowiłem wrócić przez Licheń, a za jakiś czas urządzę jazdę rewendżową przez Kleczew. Powrót przez Licheń i wjazd do miasta od jego strony jakoś mi się nie uśmiechał, bo już mnie strasznie znudziła ta droga i czułem niechęć do niej. Pozostała jeszcze do wyboru trasa krajowa nr 25, o podobnej długości, a może i nawet krótsza, ale ze względu na wąska jezdnie, brak pobocza, duży ruch TIRów i moje zamiłowanie do życia nie brałem jej nawet pod uwagę. W Ślesinie gdy miałem już kierować się do domu, niechęć wzięła górę i zamiast skręcić do Lichenia, pojechałem prosto, na Kleczew. Dobrze zrobiłem, ponieważ ten wariant pomimo iż jest dłuższy to podzielony jest na kilka krótkich odcinków, co pozytywnie wpłynęło na przyjemność płynącą z jazdy
madafakin OG ;) jeszcze tylko brak low - ridera i AK na/w bagażniku, albo chociaż G-Locka za gumą od majtek :D
szczyt... to jest szczyt wiejskiego festyniarstwa
Do pracy i driftem z powrotem na obkrynżkę
Czwartek, 19 lutego 2009 | dodano:19.02.2009Kategoria Użytkowo, Wycieczka
Km: | 66.36 | Czas: | 03:35 | km/h: | 18.52 | Pr. maks.: | 0.00 | Rower: |
dziś rano kusił autobus, ale jednak wybrałem właściwą opcje - i słusznie, na drogach 0 śniegu.
Po odbębnieniu swojego w pracy zrobiłem sobie objazd - spod MM do Starego Miasta - Barczygłów - Grodziec - Rychwał - Nowy Świat - Lisiec Wielki - MM - do domu!
w drodze do Grodźca na drodze został śnieg - bardzo ubity i śliski. Zadowolony jadę po nim, odwróciłem się w prawą stronę - zobaczyłem własne tylne koło (!)(później się zastanawiałem jak to w ogóle możliwe) ciągnące ku poboczu, spróbowałem jakoś odbić w lewo, ale sytuacji nie dało się odratować, chyba jeszcze starałem się zeskoczyć z roweru w ostatniej chwili, ale wylądowałem na podłożu i ślizgnąłem się kawałek. Rower wykręcił 180-stopniowego bączka w czasie wywrotki, przednim kołem wskazując kierunek w którym mam wracać :) Na szczęście nic się nie stało - uderzyłem się tylko w łokieć (lekko zdarty) i biodro, ale jako większego farta można zaliczyć to że nic nie jechało, bo wylądowałem na środku jezdni i mogło to skończyć się tragicznie. W ten oto sposób zaliczyłem wywrotkę (dopiero drugą w rowerowej karierze!) zimy 08/09, w ubiegłym roku też straciłem w podobny sposób kontrole nad rowerem, ale udało mi się wybronić przed glebą zeskakując z roweru - skończyło się na przyklęknięciu na ziemi i lekkim stuknięciu kolanem o podłoże, ale jeśli tendencja się zachowa, to w przyszłym roku rozłożę się na drodze w jeszcze bardziej efektowny i efektywny sposób. Pech mnie prześladuje w tej miejscowości (Aleksandrówek) - w ubiegłym roku kilometr wcześniej przebiła mi się dętka, nie chciało mi się jej robić po nieudolnej pomocy "tubylców" i prowadziłem rower przez 30 km, co zajeło mi ok. 5h XD
Ten rok zapowiada się bardzo łamliwe - tyle zadrapań i kontuzji w tak krótkim czasie to jeszcze nie miałem...
Dalej wszystko poszło poszło w porządku (raz już zaczynałem tracić kontrole nad rowerem, ale za wczasu zdążyłem wyhamować), choć już na śniegu zwalniałem, szczególnie gdy jechał samochód.
Znów strasznie przemarzły mi stopy, następnym razem spróbuje owinąć stopy papierem lub folią aluminiową :P
W domu byłem o godz. 19.20
Po odbębnieniu swojego w pracy zrobiłem sobie objazd - spod MM do Starego Miasta - Barczygłów - Grodziec - Rychwał - Nowy Świat - Lisiec Wielki - MM - do domu!
w drodze do Grodźca na drodze został śnieg - bardzo ubity i śliski. Zadowolony jadę po nim, odwróciłem się w prawą stronę - zobaczyłem własne tylne koło (!)(później się zastanawiałem jak to w ogóle możliwe) ciągnące ku poboczu, spróbowałem jakoś odbić w lewo, ale sytuacji nie dało się odratować, chyba jeszcze starałem się zeskoczyć z roweru w ostatniej chwili, ale wylądowałem na podłożu i ślizgnąłem się kawałek. Rower wykręcił 180-stopniowego bączka w czasie wywrotki, przednim kołem wskazując kierunek w którym mam wracać :) Na szczęście nic się nie stało - uderzyłem się tylko w łokieć (lekko zdarty) i biodro, ale jako większego farta można zaliczyć to że nic nie jechało, bo wylądowałem na środku jezdni i mogło to skończyć się tragicznie. W ten oto sposób zaliczyłem wywrotkę (dopiero drugą w rowerowej karierze!) zimy 08/09, w ubiegłym roku też straciłem w podobny sposób kontrole nad rowerem, ale udało mi się wybronić przed glebą zeskakując z roweru - skończyło się na przyklęknięciu na ziemi i lekkim stuknięciu kolanem o podłoże, ale jeśli tendencja się zachowa, to w przyszłym roku rozłożę się na drodze w jeszcze bardziej efektowny i efektywny sposób. Pech mnie prześladuje w tej miejscowości (Aleksandrówek) - w ubiegłym roku kilometr wcześniej przebiła mi się dętka, nie chciało mi się jej robić po nieudolnej pomocy "tubylców" i prowadziłem rower przez 30 km, co zajeło mi ok. 5h XD
Ten rok zapowiada się bardzo łamliwe - tyle zadrapań i kontuzji w tak krótkim czasie to jeszcze nie miałem...
Dalej wszystko poszło poszło w porządku (raz już zaczynałem tracić kontrole nad rowerem, ale za wczasu zdążyłem wyhamować), choć już na śniegu zwalniałem, szczególnie gdy jechał samochód.
Znów strasznie przemarzły mi stopy, następnym razem spróbuje owinąć stopy papierem lub folią aluminiową :P
W domu byłem o godz. 19.20
Do pracy i z powrotem
Wtorek, 17 lutego 2009 | dodano:17.02.2009Kategoria Użytkowo
Km: | 18.45 | Czas: | 01:01 | km/h: | 18.15 | Pr. maks.: | 35.00 | Rower: |
lepiej późno niż wcale
Poniedziałek, 16 lutego 2009 | dodano:16.02.2009Kategoria Wycieczka
Km: | 80.17 | Czas: | 04:18 | km/h: | 18.64 | Pr. maks.: | 42.70 | Rower: |
Do pracy i z powrotem
Niedziela, 15 lutego 2009 | dodano:15.02.2009Kategoria Użytkowo
Km: | 18.55 | Czas: | 00:58 | km/h: | 19.19 | Pr. maks.: | 0.00 | Rower: |
awaria licznika sprawiła że wskazał on Vmax 317 km/h!!!
:P
:P