Najcieplejszy 1*C
Niedziela, 7 grudnia 2014 | dodano:11.12.2014Kategoria powyżej 200 km, Wycieczka, 'Koga 2
Km: | 250.93 | Czas: | 12:55 | km/h: | 19.43 | Pr. maks.: | 37.26 | Rower: | Koga 2 |
Wyjazd zwiadowczy. Razem z Marysią i Wojtkiem pojechaliśmy do
Sendenia pod Płockiem, sprawdzić przed wyprawką warunki w tamtejszej Zielonej Szkole.
Ponieważ byliśmy umówieni na 7. w Kazimierzu Biskupim (z domu to dla mnie 13km), a nie za bardzo mogłem wytoczyć najcięższy oręż do budzenia, więc nie kładłem się spać, jedynie między 3. a 5. strzeliłem 3 krótkie drzemki. Na szczęście do wyspania niewiele mi potrzeba, czasami przed wyruszeniem w środku nocy wystarczy mi złożyć na biurku głowę na 20 min. Tak krótki odpoczynek na granicy snu i jawy wystarczy by już na trasie nie kleiły mi się oczy.
Tradycyjnie ruszyłem lekko spóźniony, o 6.30, na miejsce spotkania docieram 7.05. Na szczęście Marysia z Wojtkiem nie muszą na mnie czekać.
Trasa do atrakcyjnych nie należy, tym bardziej, że przez Kujawy, do/z Płocka jadę już trzeci raz tego roku. Najciekawszą rzeczą była temperatura – w okolicy 1*C, ale odczuwalna była znacznie wyższa, w ogóle nie czuło się chłodu. Tak było aż do końca wyjazdu, przez kilkanaście godzin. Dość zaskakujące, bo tydzień temu wracając z Kalisza, przy temp -3* wymarzłem strasznie, przez srogi wschodni wiatr.
Marysia od razu narzuciła srogie tempo, z blatu nie zrzucała, dlatego gadając z Wojtkiem szybko zostaliśmy z tyłu. Tak to wyjechaliśmy z Wielkopolski i przez kujawskie wioski dojechaliśmy do woj. mazowieckiego. Na ostatniej prostej do Gostynina namawiam towarzyszy do zjechania w las z prostej i nudnej wojewódzkiej. Tak, ja, asfaltowy Robert.
Na miejscu jesteśmy o 15. Przeprowadzamy szybką ‘inspekcję’ i zadowoleni zbieramy się do powrotu. Marysia z Wojtkiem jadą na pobliską stację PKP , gdzie ich odprowadzam. Było bardzo miło razem się przejechać! Ja przygotowuję się do drogi – światełka, mapa i odtwarzacz. Na szczęście nie pojawiła się pokusa by wsiąść w pociąg.
Początek drogi jest nieprzyjemny, ciemno, gęsta mgła, krajówka bez pobocza i spory ruch. Wymiękam i zjeżdżam na ścieżkę. Jednak ta szybko się kończy, krajówka z resztą też. Ufff…
Na drodze do Krośniewic przeoczyłem Łąck i gdy w końcu zorientowałem się gdzie jestem, okazało się, że zajechałem dalej niż się spodziewałem. Radość. Pod koniec miałem podobną sytuację: myślałem, że jest już bardzo późno, jednak zegarek pokazał dopiero 21.20.
Sama jazda to typowy tranzyt. Z atrakcji miałem jedynie mżawkę, która ustała, jak założyłem ciuchy na deszcz.
Ciemno, zimno, do domu daleko, a mi się micha cieszy – jedzie się super, a morale są wysokie. Pamiętam, że kilka lat temu jak w styczniu robiłem trasę Konin-Bydgoszcz-Konin, humor tak samo dopisywał. Muszę machnąć jeszcze zimową dwusetę, bo może to podświadomie lubię.
Co by nie było, to jednak rad byłem gdy dojechałem do domu (było to po 22.). Zmęczenie dało o sobie znać, bo o północy byłem dętka.
Konin - Kazimierz Biskupi - Jóźwin - Ślesin - Izbica Kuj. - Boniewo - jakieś wioski - DW265 - Krzywie - Bierzewice (?) - Emilianów - Sendeń - Łąck - Gostynin - Łanięta - Krośniewice - Koło - Ochle - Konin.
Total odo: 693 km
Total time: 34:35 h
Ponieważ byliśmy umówieni na 7. w Kazimierzu Biskupim (z domu to dla mnie 13km), a nie za bardzo mogłem wytoczyć najcięższy oręż do budzenia, więc nie kładłem się spać, jedynie między 3. a 5. strzeliłem 3 krótkie drzemki. Na szczęście do wyspania niewiele mi potrzeba, czasami przed wyruszeniem w środku nocy wystarczy mi złożyć na biurku głowę na 20 min. Tak krótki odpoczynek na granicy snu i jawy wystarczy by już na trasie nie kleiły mi się oczy.
Tradycyjnie ruszyłem lekko spóźniony, o 6.30, na miejsce spotkania docieram 7.05. Na szczęście Marysia z Wojtkiem nie muszą na mnie czekać.
Trasa do atrakcyjnych nie należy, tym bardziej, że przez Kujawy, do/z Płocka jadę już trzeci raz tego roku. Najciekawszą rzeczą była temperatura – w okolicy 1*C, ale odczuwalna była znacznie wyższa, w ogóle nie czuło się chłodu. Tak było aż do końca wyjazdu, przez kilkanaście godzin. Dość zaskakujące, bo tydzień temu wracając z Kalisza, przy temp -3* wymarzłem strasznie, przez srogi wschodni wiatr.
Marysia od razu narzuciła srogie tempo, z blatu nie zrzucała, dlatego gadając z Wojtkiem szybko zostaliśmy z tyłu. Tak to wyjechaliśmy z Wielkopolski i przez kujawskie wioski dojechaliśmy do woj. mazowieckiego. Na ostatniej prostej do Gostynina namawiam towarzyszy do zjechania w las z prostej i nudnej wojewódzkiej. Tak, ja, asfaltowy Robert.
Na miejscu jesteśmy o 15. Przeprowadzamy szybką ‘inspekcję’ i zadowoleni zbieramy się do powrotu. Marysia z Wojtkiem jadą na pobliską stację PKP , gdzie ich odprowadzam. Było bardzo miło razem się przejechać! Ja przygotowuję się do drogi – światełka, mapa i odtwarzacz. Na szczęście nie pojawiła się pokusa by wsiąść w pociąg.
Początek drogi jest nieprzyjemny, ciemno, gęsta mgła, krajówka bez pobocza i spory ruch. Wymiękam i zjeżdżam na ścieżkę. Jednak ta szybko się kończy, krajówka z resztą też. Ufff…
Na drodze do Krośniewic przeoczyłem Łąck i gdy w końcu zorientowałem się gdzie jestem, okazało się, że zajechałem dalej niż się spodziewałem. Radość. Pod koniec miałem podobną sytuację: myślałem, że jest już bardzo późno, jednak zegarek pokazał dopiero 21.20.
Sama jazda to typowy tranzyt. Z atrakcji miałem jedynie mżawkę, która ustała, jak założyłem ciuchy na deszcz.
Ciemno, zimno, do domu daleko, a mi się micha cieszy – jedzie się super, a morale są wysokie. Pamiętam, że kilka lat temu jak w styczniu robiłem trasę Konin-Bydgoszcz-Konin, humor tak samo dopisywał. Muszę machnąć jeszcze zimową dwusetę, bo może to podświadomie lubię.
Co by nie było, to jednak rad byłem gdy dojechałem do domu (było to po 22.). Zmęczenie dało o sobie znać, bo o północy byłem dętka.
Konin - Kazimierz Biskupi - Jóźwin - Ślesin - Izbica Kuj. - Boniewo - jakieś wioski - DW265 - Krzywie - Bierzewice (?) - Emilianów - Sendeń - Łąck - Gostynin - Łanięta - Krośniewice - Koło - Ochle - Konin.
Total odo: 693 km
Total time: 34:35 h