Do pracy i z powrotem
Wtorek, 17 marca 2009 | dodano:18.03.2009Kategoria Użytkowo
Km: | 18.71 | Czas: | 01:00 | km/h: | 18.71 | Pr. maks.: | 34.81 | Rower: |
być jak pan Hilary...
po pracy szykuję się do drogi, zakładam lampki, pasek na nogawkę, licznik... kurcze gdzie jest licznik?! przeszukałem torbę, plecak, kieszenie. Nie ma, pewnie został w mojej szafce, bo go w niej luzem zostawiłem, choć obawiam się czy go gdzieś nie zgubiłem. Gnam do wejścia personalnego, zsiadam z roweru, łapię za czapkę żeby ja zdjąć i pod ręką na czole czuje coś twardego... nie muszę pisać co to było :) zapomniałem że wrzuciłem go do czapki co by się nie obijał i rysował.
Miałem jeszcze pojeździć troszkę po ciemku (kończyłem o 21.00), już było postanowione, ale tak okrutnie wiało że mi się odechciało, nie dość że do domu pod wiatr to jeszcze dodatkowe kilometry trzaskać w niesprzyjających warunkach, jeszcze mną tak Bike Stats nie zawładnął ;)
po pracy szykuję się do drogi, zakładam lampki, pasek na nogawkę, licznik... kurcze gdzie jest licznik?! przeszukałem torbę, plecak, kieszenie. Nie ma, pewnie został w mojej szafce, bo go w niej luzem zostawiłem, choć obawiam się czy go gdzieś nie zgubiłem. Gnam do wejścia personalnego, zsiadam z roweru, łapię za czapkę żeby ja zdjąć i pod ręką na czole czuje coś twardego... nie muszę pisać co to było :) zapomniałem że wrzuciłem go do czapki co by się nie obijał i rysował.
Miałem jeszcze pojeździć troszkę po ciemku (kończyłem o 21.00), już było postanowione, ale tak okrutnie wiało że mi się odechciało, nie dość że do domu pod wiatr to jeszcze dodatkowe kilometry trzaskać w niesprzyjających warunkach, jeszcze mną tak Bike Stats nie zawładnął ;)