Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Gminne zdobycze

Linki

Znajomi

wszyscy znajomi(46)
ministat liczniki.org

PRAWIE do Jarocina

Niedziela, 29 marca 2009 | dodano:02.04.2009Kategoria Wycieczka
Km:170.43Czas:08:41km/h:19.63Pr. maks.:56.68Rower:

Stare Miasto - Lisiec Wielki - Nowy Świat - Grodziec - Gizałki - Tarce - Radlin - Nowe Miasto nad Wartą - Żerków - Pyzdry - Trąbczyn - Rzgów - Sławsk - uffff... jestem w Koninie - dom :)
10. - 21.30
dziś wybrałem się na dalszą wycieczkę, wracajac jechałem przez Zamość - to jest wyczyn! :P
dłuzsza wycieczka ;) © vagabond


Ledwie wyjeżdżam z domu - brrrr - pod bluzę założyłem tylko koszulkę, po kilku km założyłem pod spód dodatkową bluzę. Jadę i główkuję - którą drogą dojechać do Grodźca - prosto przez wioski, czy przez inne wioski, a potem trasą na Jarocin - bo długim wahaniu wybrałem drugi wariant (dłuższy), dlaczego? nie wiem... :) Od Starego Miasta aż pod Jarocin szarpanina z wiatrem, jedynie miejscami w lasach było spokojnie. W Królikowie, tuż za Grodźcem wjeżdżam w nieznane, nigdy nie jechałem dalej. Okazało się że okolica jest bardzo ładna. Niestety - wiosna rozpoczęła się na dobre, a co za tym idzie masakra na drogach - kilkadziesiąt rozjechanych żab mijałem w ciągu całego dnia :|
Gdzie jest Wally-frog? © vagabond


Za wsią Białobłoty miałem przejechać lasem do Choczy (2 zabytkowe kościółki + zamek), okazało się że zamiast zaznaczonego na mapie asfaltu jest droga gruntowa, darowałem - szkoda czasu, tym bardziej że istniało ryzyko zgubienia drogi. Koniec końców dobrze że tam nie pojechałem, za dużo czasu zeszłoby na zwiedzanie (w domu byłbym chyba o 23.!), a wrócić mogę zawsze. W Giziałkch czas na postój pierwszy postój (poza ok. 20-minutową sesją zdjęciową w lasku), najpierw dramatyczne poszukiwanie przystanku PKS ;) po paru chwilach znalazłem, rozsiadłem się, pojadłem i w dalszą drogę. Tuż przed Jarocinem w Tarce zjechałem na bok ku Wilkowyji (Czarek?), stąd miałem przyjemność oglądać Jarocin z daleka - miasteczko na wzniesieniu, jeszcze tam wrócę, ale dopiero gdy będę miał lepszy aparat. Dalej do uroczego Radlina, z ruinami pałacu, którego ogród przerobiono na cmentarz - marny koniec ;) Ruiny fotografowało kilka osób, z lustrzankami Nikona, ja ze swoim kompakcikiem za 10 funtów wyglądałem śmiesznie.
ruiny pałacu w Radlinie © vagabond


Dalej już prosta droga do Nowego Miasta - odpoczynek na rynku, którego pilnował bezpański pies - gdy podjechał motocyklista, pies był spokojny, zaczął dopiero na niego szczekać gdy ten odjechał.
rynek w Nowym Mieście nad Wartą © vagabond


Wypiłem cały napój jaki miałem - trzeba poszukać nowej, bo do domu jeszcze daleko, ale wszystko dookoła pozamykane (to nawet dobrze, niech ludzie odpoczną w niedzielę, jak już będę usychał to mogę gdzieś po drodze poprosić o szklaneczkę wody). Od teraz wiatr w plecy, niestety nie pomagał tak bardzo jak przeszkadzał. Doturlałem się do Żerkowa - nawet się na dłużnej nie zatrzymywałem - już tu byłem, szkoda wiec czasu. Za Żerkowem zatrzymałem się na punkcie widokowym z którego rozciąga się wspaniała panorama (ponoś przy dobrej pogodzie widać stamtąd dachy budynków w Koninie! (w linii prostej oddalony o 50 km). Podziwiam widoki, wyjadam zapasy, robię panoramkę. Będę musiał tam jeszcze kiedyś wrócić - ale przyjechać wieczorem, spędzić noc by móc podziwiać wschód Słońca - mam nadzieję że nie zasłonią go drzewa :D.
Panorama z punktu widokowego za Żerkowem © vagabond


Za punktem widokowym jest zjazd - na nim pierwszy raz rozpędziłem się do 50km/h (jakaż to była radość!) Dziś 56 km. W Śmiełowie zaopatrzam się w wodę, natrafiam na kapliczkę satanistów, przejeżdżam przez Zamość, po kilkunastu min. jestem w Pyzdrach. Jest godzina 18.50, robi się powoli ciemni, muszę szubko dostać się do Rzgowa, a stamtąd już kawałek do Konina. Po drodze mam okazje podziwiać jak zwykle wspaniały zachód, tym razem objawił się jako czerwona tarcza Słońca pomiędzy chmurami, coś pięknego, niestety mój kiepściuchny aparat nie potrafi tego ująć (eSiXie przybywaj!!!). Robi się ciemno, pomimo tego nie zwalniam tempa jak to zawsze bywało wieczorami ze względu na dziurawe drogi. Docieram do Rzgowa, przejeżdżam przez wiadukt na autostradzie, jeszcze kawałek i... SŁAWKS!!! JUŻ?! nie spodziewałem się ujrzeć ten znak tak szybko, jakaż euforia! :) No to jestem prawie w domu, jeszcze chwila...

światynia sataniswów © vagabond


duuuży JA © vagabond




świat oczyma żuka gnojarza XD © vagabond




Wielkopolska nie jest wcale taka płaska © vagabond


Mothry? © vagabond


Sir Vagabondo herbu "Jeleń z proporca strącony" (nie przeze mnie :) © vagabond

komentarze
Fajny wypad!
wilk
- 11:22 piątek, 3 kwietnia 2009 | linkuj
Faktycznie w niedziele od groma żab rozjechanych na drogach było .
skibabike
- 08:06 czwartek, 2 kwietnia 2009 | linkuj
Taka długa trasa a do tego bardzo dobre panoramy. Pięknie.
svolken
- 04:07 czwartek, 2 kwietnia 2009 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zajas
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

  • Moje rowery

  • Kategorie bloga

    archiwum

    szukaj