Zlot! - cz. III - Integrujmy się!
Sobota, 25 kwietnia 2009 | dodano:04.05.2009Kategoria Wycieczka
Km: | 59.40 | Czas: | 03:16 | km/h: | 18.18 | Pr. maks.: | 59.86 | Rower: |
Przebudziłem się już o 5. i miałem zmarznięte stopy, na szczęście szybko zasnąłem i przestało być mi zimno :)
Z namiotów zaczęliśmy się gramolić ok 7. (jedynie blindbob chrapał znacznie dłużej ;). Zjedliśmy śniadanie i postanowiliśmy że o 10. ruszamy na wycieczkę do zamku Ogrodzieniec. Okazało się że tuż obok kempingu, na skraju lasu rozkładają tor dla małych pierdzących samochodzików :| Zgodnie z planem - o 10. ruszyliśmy. Pierwszy postój już po 2 km :P
Kluczyliśmy wioskami, jakimi - nie wiem (błoga niewiedza uczestnika), kierowali przede wszystkim Marek i Zbyszek :P Po drodze był tylko duży podjazd, potem zjazd na którym w ogóle nie można było się rozpędzić, podjazd i bardzo szybki zjazd :P Dalej również wioski zjazdy i pojazdy XD
W Podzamczy rozłożyliśmy się z rowerami, jedni poszli na lody, część zwiedzać zamek, Miki z Rafałem na skałki, reszta wylegiwała się pod twierdzą. Ja wybrałem zestaw all included - lody, zamek w ubiegłym roku widziałem, za to obszedłem go dookoła przy okazji włażąc na skałki.
o 12.30 ruszyliśmy spod zamku, zatrzymaliśmy się na małe zakupy w sklepiku, wszyscy ruszyli na Birów, ja chwilkę zamarudziłem wcinając bułe i jogurt, Miki i reszta ekipy łódzkiej (więzy kilometrów pozostają! :D ) musiali zawracać i czekać na mnie. Na szczycie dołączyliśmy do reszty forumowiczów. Część poszła zwiedzać gród, pozostali rozsiadli się na ławkach. Ja też zostałem, nie miałem ochoty na zwiedzanie dużego parkanu :P Po dłuższej chwili zaczęli wracać ludzie, powolutku się zebraliśmy i ruszyliśmy. Szlakiem objechaliśmy gród i kawałek dalej urządziliśmy sesje zdjęciową.
Dalej znów była tylko jazda, drogami polnymi, asfaltem, z górki pod górkę... Droga powrotna średnio się udała - trasa była dłuższa, nawierzchnia gorsza, a peleton rozpadł się i rozciągnął na bardzo długim odcinku. Najpierw trzymałem się na samiutkim końcu, potem ruszyłem za Mikim, Transatlantykiem, Remigiuszem i Rafałem (więzy...), do Podlesic dojechałem kilka/kilkanaście min. po nich razem z Magdą (mduddek), MK i Quapciem. Po drodze wpadłbym na Mdudek - na zjeździe wyprzedziła mnie, jakaś baba nie upilnowała kundla, przez co Magda musiała hamować tuż przede mną ufff... na szczęście przed zlotem wymieniałem klocki :)
Po powrocie na kemping wzięliśmy prysznic, zjedliśmy coś w barze, okazało się że reszta ekipy pojechała zwiedzać zamek, przyjechali godzinę po nas. Rozpierzchliśmy się między namiotami, ja pojechałem do sklepu, potem Miki z Waxmundem, przywożąc dary dla ekipy - kiełbachę i browary. Na wytyczonym rano torze samochodziki popierdywały aż do momentu w którym jeden z nich wylądował na boku :P Samochodzik szybo ustawili na koła, ale tor powoli zwijano. Następnie zasiedliśmy w kręgu i rozpoczęła się druga cześć dzisiejszego integrowania się. Rozdano naklejki zaprojektowane przez Natalię, wpisaliśmy się na mapkę, Remigiusz zrobił odśrodkową panoramę.
Nadszedł czas na ognicho. Najpierw przygotowaliśmy się, poszli po drewno do palenia, ja w tym czasie robiłem porządek w namiocie. Jak wszyscy przynieśli opał, ja ruszyłem, z Rafałem przynieśliśmy 3-mertowy pieniek :P Po czasie ognisko trzaskało, kiełbaski się piekły, Miki przygrywał na gitarze. Dzisiejszego wieczora towarzycho szybciej wyłamywało się spać - część musiała rano wyruszać. Ostatecznie na placu boju pozostało tylko 5 śmiałków - Natalia, Dynuel, Waxmund, Usulovski i ja. Dynuela ogarną szał palenia i cały czas dokooptowywał gałęzi do ognicha, a potem fotografował swoje dzieło XD Z czasem płomień prawie sięgał do gałęzi rosnącej w pobliżu sosenki, a tylko folia ochroniła najbliższe namioty :P Poza ogniskiem było tak zimno że postanowiliśmy przeczekać nocne mrozy, lecz ok. godz. 4 płomień zgasł, więc postanowiliśmy poszukać nowego lokum. Świetnym miejscem okazała się kempingowa łazienka - mmmm... cieplutko :P
Trochę pogadaliśmy, wymieniliśmy się planami na najbliższe wyprawy, w międzyczasie strażnik obiektu zaskoczył nas, ale tylko się uśmiechnął i poszedł dalej :) Ostatecznie po godz. 5. pożegnałem się z chłopakami (Natalia już spała) i robiąc wielki szum folią NRC poszedłem spać
Podlesice - Kroczyce - Przyłóbsko - Siamoszyce - Mokrus (zajebisty podjazd!) - Siamoszyce - Mokrus (jeszcze raz! :) - Kiełkowice - Podzamcze - Góra Birów - Bzów - Kromołów - Karlin - Kiełkowice - Żerkowice - Morsko - Włodowice - Rzędkowice - Podlesice
10. - 16.30
Z namiotów zaczęliśmy się gramolić ok 7. (jedynie blindbob chrapał znacznie dłużej ;). Zjedliśmy śniadanie i postanowiliśmy że o 10. ruszamy na wycieczkę do zamku Ogrodzieniec. Okazało się że tuż obok kempingu, na skraju lasu rozkładają tor dla małych pierdzących samochodzików :| Zgodnie z planem - o 10. ruszyliśmy. Pierwszy postój już po 2 km :P
ekipa ze zlotu rusza na wycieczkę do Ogrodzińca© vagabond
Kluczyliśmy wioskami, jakimi - nie wiem (błoga niewiedza uczestnika), kierowali przede wszystkim Marek i Zbyszek :P Po drodze był tylko duży podjazd, potem zjazd na którym w ogóle nie można było się rozpędzić, podjazd i bardzo szybki zjazd :P Dalej również wioski zjazdy i pojazdy XD
kolejna panorama© vagabond
W Podzamczy rozłożyliśmy się z rowerami, jedni poszli na lody, część zwiedzać zamek, Miki z Rafałem na skałki, reszta wylegiwała się pod twierdzą. Ja wybrałem zestaw all included - lody, zamek w ubiegłym roku widziałem, za to obszedłem go dookoła przy okazji włażąc na skałki.
Orgodzieniec© vagabond
ściana Ogrodzieńca© vagabond
o 12.30 ruszyliśmy spod zamku, zatrzymaliśmy się na małe zakupy w sklepiku, wszyscy ruszyli na Birów, ja chwilkę zamarudziłem wcinając bułe i jogurt, Miki i reszta ekipy łódzkiej (więzy kilometrów pozostają! :D ) musiali zawracać i czekać na mnie. Na szczycie dołączyliśmy do reszty forumowiczów. Część poszła zwiedzać gród, pozostali rozsiadli się na ławkach. Ja też zostałem, nie miałem ochoty na zwiedzanie dużego parkanu :P Po dłuższej chwili zaczęli wracać ludzie, powolutku się zebraliśmy i ruszyliśmy. Szlakiem objechaliśmy gród i kawałek dalej urządziliśmy sesje zdjęciową.
Wszyscy uczestnicy Zlotu!© vagabond
Dalej znów była tylko jazda, drogami polnymi, asfaltem, z górki pod górkę... Droga powrotna średnio się udała - trasa była dłuższa, nawierzchnia gorsza, a peleton rozpadł się i rozciągnął na bardzo długim odcinku. Najpierw trzymałem się na samiutkim końcu, potem ruszyłem za Mikim, Transatlantykiem, Remigiuszem i Rafałem (więzy...), do Podlesic dojechałem kilka/kilkanaście min. po nich razem z Magdą (mduddek), MK i Quapciem. Po drodze wpadłbym na Mdudek - na zjeździe wyprzedziła mnie, jakaś baba nie upilnowała kundla, przez co Magda musiała hamować tuż przede mną ufff... na szczęście przed zlotem wymieniałem klocki :)
Po powrocie na kemping wzięliśmy prysznic, zjedliśmy coś w barze, okazało się że reszta ekipy pojechała zwiedzać zamek, przyjechali godzinę po nas. Rozpierzchliśmy się między namiotami, ja pojechałem do sklepu, potem Miki z Waxmundem, przywożąc dary dla ekipy - kiełbachę i browary. Na wytyczonym rano torze samochodziki popierdywały aż do momentu w którym jeden z nich wylądował na boku :P Samochodzik szybo ustawili na koła, ale tor powoli zwijano. Następnie zasiedliśmy w kręgu i rozpoczęła się druga cześć dzisiejszego integrowania się. Rozdano naklejki zaprojektowane przez Natalię, wpisaliśmy się na mapkę, Remigiusz zrobił odśrodkową panoramę.
Dzielenia naklejkami forumowymi autorstwa Natalii© vagabond
Człowiek - Panorama w akcji!© vagabond
Nadszedł czas na ognicho. Najpierw przygotowaliśmy się, poszli po drewno do palenia, ja w tym czasie robiłem porządek w namiocie. Jak wszyscy przynieśli opał, ja ruszyłem, z Rafałem przynieśliśmy 3-mertowy pieniek :P Po czasie ognisko trzaskało, kiełbaski się piekły, Miki przygrywał na gitarze. Dzisiejszego wieczora towarzycho szybciej wyłamywało się spać - część musiała rano wyruszać. Ostatecznie na placu boju pozostało tylko 5 śmiałków - Natalia, Dynuel, Waxmund, Usulovski i ja. Dynuela ogarną szał palenia i cały czas dokooptowywał gałęzi do ognicha, a potem fotografował swoje dzieło XD Z czasem płomień prawie sięgał do gałęzi rosnącej w pobliżu sosenki, a tylko folia ochroniła najbliższe namioty :P Poza ogniskiem było tak zimno że postanowiliśmy przeczekać nocne mrozy, lecz ok. godz. 4 płomień zgasł, więc postanowiliśmy poszukać nowego lokum. Świetnym miejscem okazała się kempingowa łazienka - mmmm... cieplutko :P
Trochę pogadaliśmy, wymieniliśmy się planami na najbliższe wyprawy, w międzyczasie strażnik obiektu zaskoczył nas, ale tylko się uśmiechnął i poszedł dalej :) Ostatecznie po godz. 5. pożegnałem się z chłopakami (Natalia już spała) i robiąc wielki szum folią NRC poszedłem spać
Ognicho© vagabond
Podlesice - Kroczyce - Przyłóbsko - Siamoszyce - Mokrus (zajebisty podjazd!) - Siamoszyce - Mokrus (jeszcze raz! :) - Kiełkowice - Podzamcze - Góra Birów - Bzów - Kromołów - Karlin - Kiełkowice - Żerkowice - Morsko - Włodowice - Rzędkowice - Podlesice
10. - 16.30