Wpisy archiwalne w kategorii
powyżej 100 km
Dystans całkowity: | 4900.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 244:56 |
Średnia prędkość: | 20.01 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.47 km/h |
Liczba aktywności: | 34 |
Średnio na aktywność: | 144.13 km i 7h 12m |
Więcej statystyk |
Mała Orkiestra Łańcuchowej Niemocy
Niedziela, 8 stycznia 2012 | dodano:09.01.2012Kategoria 'Koga, powyżej 100 km, Wypad
Km: | 145.30 | Czas: | 06:30 | km/h: | 22.35 | Pr. maks.: | 42.58 | Rower: | Koga |
Tę noc trochę przespałem, ale w tym celu musiałem się wyłożyć na podłodze w sali kuchennej. W dodatku miałem koszmar (buchnęli mi aparat, a w nim były zdjęcia z Wyprawki!). Odetchnąłem z ulgą, gdy zbierający się do drogi Miki mnie obudził.
Też zacząłem się szykować i o 8. byliśmy już w drodze, żwawo chłonąc kilometry.
Przed Inowrocławiem postanowiłem odciążyć trochę Mikiego i wybiłem na szpicę. Cóż... nie wiem czy zdążył przeczytać napis "Brooks" na moim siodełku, bo za długo nie pociąłem.
Dalej już sam (średnia poleciała na ryj :P ), wiatr zachodni (dotąd bardzo przyjacielski) utrudniał jazdę i poczułem że opadam z sił. Łyk maślanki smakowej z Lidla w Kruszwicy (nie ma to jak sobie odbić czekoladą zmieszaną z kiełbasą :P ).
Dalej czad! Po polu, prawie równolegle do mnie biegło mała grupka saren, a potem przecięły asfalt kilkanaście metrów przede mną.Czułem się jak Pocahontas w tym momencie (1:43): www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=7-2cn6Ez0IE#t=103s
XD
Dalej to już nudny powrót, gorąco-chłodny prysznic, micha i sen.
Tytuł wycieczki wziął się z faktu, że czerwony Spermishline (kto widział to coś, ten zrozumie) wypłukał się po ok. 100 km przez co łańcuch załapał złego tripa i myślał że jest skrzypcami ;) Jest to także nawiązanie do... :]
8.00 - 16-ileśtam (już ciemno, ale jeszcze widno :P )
Wenecja - Żnin - Chomętowo - Łabiszyn - Pęchowo - Krążkowo - Tarnowo Dln. - Tupadły - Rojewo - Ściborze - Więcsławice - Latkowo - Inowrocław - Kruszwica -
Też zacząłem się szykować i o 8. byliśmy już w drodze, żwawo chłonąc kilometry.
Przed Inowrocławiem postanowiłem odciążyć trochę Mikiego i wybiłem na szpicę. Cóż... nie wiem czy zdążył przeczytać napis "Brooks" na moim siodełku, bo za długo nie pociąłem.
Dalej już sam (średnia poleciała na ryj :P ), wiatr zachodni (dotąd bardzo przyjacielski) utrudniał jazdę i poczułem że opadam z sił. Łyk maślanki smakowej z Lidla w Kruszwicy (nie ma to jak sobie odbić czekoladą zmieszaną z kiełbasą :P ).
Dalej czad! Po polu, prawie równolegle do mnie biegło mała grupka saren, a potem przecięły asfalt kilkanaście metrów przede mną.Czułem się jak Pocahontas w tym momencie (1:43): www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=7-2cn6Ez0IE#t=103s
XD
Dalej to już nudny powrót, gorąco-chłodny prysznic, micha i sen.
Tytuł wycieczki wziął się z faktu, że czerwony Spermishline (kto widział to coś, ten zrozumie) wypłukał się po ok. 100 km przez co łańcuch załapał złego tripa i myślał że jest skrzypcami ;) Jest to także nawiązanie do... :]
8.00 - 16-ileśtam (już ciemno, ale jeszcze widno :P )
Wenecja - Żnin - Chomętowo - Łabiszyn - Pęchowo - Krążkowo - Tarnowo Dln. - Tupadły - Rojewo - Ściborze - Więcsławice - Latkowo - Inowrocław - Kruszwica -
Wyprawkowo - kilometrowo
Sobota, 7 stycznia 2012 | dodano:09.01.2012Kategoria 'Koga, powyżej 100 km, Wypad
Km: | 103.87 | Czas: | 04:42 | km/h: | 22.10 | Pr. maks.: | 37.19 | Rower: | Koga |
Noc nieprzespana... za cholerę nie mogłem zasnąć . Chyba łóżko nie spełniało warunków mojego feng-szui :P
Wybieraliśmy się do Wągrowca zobaczyć skrzyżowanie rzek, ale z czasem odpuściliśmy, bo za późno już, bo za zimno, bo Wyprawka... Lecz w trasie zaczęliśmy dojrzewać, by dotrzeć do pierwotnego celu , co udało się jedynie pięciu wyprawkowiczom.
Od Wągrowca wiatr w plecy więc szybko cięliśmy do przodu - pizza wzywała.
Oj, a jak się potem ciężko wracało do Wenecji.
Wenecja - Gąsawa - Rogowo - Janowiec Wlkp. - Wągrowiec - Łękno - Mokronosy - Paryż - Żnin - Wenecja
Wybieraliśmy się do Wągrowca zobaczyć skrzyżowanie rzek, ale z czasem odpuściliśmy, bo za późno już, bo za zimno, bo Wyprawka... Lecz w trasie zaczęliśmy dojrzewać, by dotrzeć do pierwotnego celu , co udało się jedynie pięciu wyprawkowiczom.
Od Wągrowca wiatr w plecy więc szybko cięliśmy do przodu - pizza wzywała.
Oj, a jak się potem ciężko wracało do Wenecji.
Wenecja - Gąsawa - Rogowo - Janowiec Wlkp. - Wągrowiec - Łękno - Mokronosy - Paryż - Żnin - Wenecja
Na Wyprawkę
Piątek, 6 stycznia 2012 | dodano:09.01.2012Kategoria 'Koga, powyżej 100 km, Wypad
Km: | 111.09 | Czas: | 06:40 | km/h: | 16.66 | Pr. maks.: | 34.32 | Rower: | Koga |
Odbieram przed 12. Hose Moralesa (Rafał), czekamy chwilę by sprawdzić czy nikt z Forum nie wysiądzie z pociągu z Krakowa i ruszamy. Na początku jechało się ciężkawo, ale potem zaczęliśmy gadać, prędkość spadła i przeciwny wiatr jakby osłabł. Po drodze było trochę śniegu, trochę deszczu.
Przed Mogilnem potwierdziła się reguła: kto drogi skraca też na Żnin (gin) nie wraca :P Chcąc ściąć kolanko drogi krajowej dostaliśmy kopa, straciliśmy asfalt i nadłożyliśmy kilka kilometrów :P
Pod sklepem w wiosce za Mogilnem, zagadnęła nas podchmielona babka, poględziła poględziła, już się pożegnała z Rafałem, ale ględziła dalej :-P Dopiero jak Hose przekręcił nazwę jej rodzinnego miasta odpuściła :D
W końcówce zamiast dojechać do Wenecji górnej, zjechaliśmy do tej atrakcyjniejszej (zamek, muzeum) dolnej. Ewakuacja. Ale i tak musieliśmy się ratować telefonem do MartwejNawigatowki, która przekierowała połączenie bezpośrednio do Stada ;-)
Dalej to już pogaduchy, ciepło, jedzenie i spać... na śmierducha XD
Konin - Kazimierz Bisk. - Kleczew - Wilczyn - Wójcin - Głębice - Wylatowo - Mogilno - Gąsawa - Wenecja
Przed Mogilnem potwierdziła się reguła: kto drogi skraca też na Żnin (gin) nie wraca :P Chcąc ściąć kolanko drogi krajowej dostaliśmy kopa, straciliśmy asfalt i nadłożyliśmy kilka kilometrów :P
Pod sklepem w wiosce za Mogilnem, zagadnęła nas podchmielona babka, poględziła poględziła, już się pożegnała z Rafałem, ale ględziła dalej :-P Dopiero jak Hose przekręcił nazwę jej rodzinnego miasta odpuściła :D
W końcówce zamiast dojechać do Wenecji górnej, zjechaliśmy do tej atrakcyjniejszej (zamek, muzeum) dolnej. Ewakuacja. Ale i tak musieliśmy się ratować telefonem do MartwejNawigatowki, która przekierowała połączenie bezpośrednio do Stada ;-)
Dalej to już pogaduchy, ciepło, jedzenie i spać... na śmierducha XD
Konin - Kazimierz Bisk. - Kleczew - Wilczyn - Wójcin - Głębice - Wylatowo - Mogilno - Gąsawa - Wenecja
Pożegnanie roku
Sobota, 31 grudnia 2011 | dodano:03.01.2012Kategoria Wycieczka, 'Koga, powyżej 100 km
Km: | 100.75 | Czas: | 04:33 | km/h: | 22.14 | Pr. maks.: | 30.63 | Rower: | Koga |
Na pożegnanie leniwego 2011 roku postanowiłem 'walnąć setę' ;-)
Ruszyłem później niż przypuszczałem - nawalił odtwarzacz mp3, który zawsze mi towarzyszy. nie udało mi się go reanimować, ale miałem jeszcze jednego, nieodłącznego kompana - aparat! :D
Kanonada rozpoczęła po godzinie jazdy. Mgła, wyjąca syrena, wystrzały i rozbłyski na niebie sprawiły że czułem się jak na linii frontu ;)
Rowerzysta w sylwestrową noc wzbudza zainteresowanie - kilka razy życzono mi 'szczęśliwego' (trafiło się jedno "hepi niu jer", na co odpowiedź jest tylko jedna - senks! ;) ), ktoś krzyknął "patrzcie kolarz", ktoś zagadał z samochodu.
To, w połączeniu z rozgwieżdżonym niebem i 'komfortem termicznym' (pomimo lekko ujemnej temperatury) sprawiło że jechało mi bardzo przyjemnie Już dawno zwykłe, w zasadzie bezcelowe klepanie kilometrów nie sprawiło mi tyle frajdy :D
Do Konina zajeżdżam z wynikiem 80 km, więc jeszcze dokrętka, do równego wyniku :P
jedyne co dziwne - zeszło mi 2h na postoje, które co prawda były częstsze niż w czasie jazdy w normalnych warunkach, ale za to znacznie krótsze.
Trasa: Golina - Ciążeń - tu się zgubiłem, bo miałem wylądować w Słupcy, a nie Strzałkowie - Słupca - Golina - Konin - Włodzimirów - Konin
22.25 - 4.40
Tak, wróciłem na BSa! :D
Ruszyłem później niż przypuszczałem - nawalił odtwarzacz mp3, który zawsze mi towarzyszy. nie udało mi się go reanimować, ale miałem jeszcze jednego, nieodłącznego kompana - aparat! :D
Kanonada rozpoczęła po godzinie jazdy. Mgła, wyjąca syrena, wystrzały i rozbłyski na niebie sprawiły że czułem się jak na linii frontu ;)
Rowerzysta w sylwestrową noc wzbudza zainteresowanie - kilka razy życzono mi 'szczęśliwego' (trafiło się jedno "hepi niu jer", na co odpowiedź jest tylko jedna - senks! ;) ), ktoś krzyknął "patrzcie kolarz", ktoś zagadał z samochodu.
To, w połączeniu z rozgwieżdżonym niebem i 'komfortem termicznym' (pomimo lekko ujemnej temperatury) sprawiło że jechało mi bardzo przyjemnie Już dawno zwykłe, w zasadzie bezcelowe klepanie kilometrów nie sprawiło mi tyle frajdy :D
Do Konina zajeżdżam z wynikiem 80 km, więc jeszcze dokrętka, do równego wyniku :P
jedyne co dziwne - zeszło mi 2h na postoje, które co prawda były częstsze niż w czasie jazdy w normalnych warunkach, ale za to znacznie krótsze.
Trasa: Golina - Ciążeń - tu się zgubiłem, bo miałem wylądować w Słupcy, a nie Strzałkowie - Słupca - Golina - Konin - Włodzimirów - Konin
22.25 - 4.40
Tak, wróciłem na BSa! :D