Wpisy archiwalne w kategorii
'Koga 2
Dystans całkowity: | 3901.57 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 206:58 |
Średnia prędkość: | 18.85 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.38 km/h |
Liczba aktywności: | 98 |
Średnio na aktywność: | 39.81 km i 2h 06m |
Więcej statystyk |
M.
Czwartek, 16 kwietnia 2015 | dodano:17.04.2015Kategoria Użytkowo, 'Koga 2
Km: | 10.57 | Czas: | 00:37 | km/h: | 17.14 | Pr. maks.: | 39.52 | Rower: | Koga 2 |
Total odo: 2 239 km
Total time: 127:35 h
Total time: 127:35 h
M. + Golina
Wtorek, 14 kwietnia 2015 | dodano:16.04.2015Kategoria 'Koga 2, do 100 km, Użytkowo, Wycieczka
Km: | 33.72 | Czas: | 01:37 | km/h: | 20.86 | Pr. maks.: | 41.06 | Rower: | Koga 2 |
Najpierw po mieście, potem częściowo w terenie z Marysią do Goliny. Powrót z wichrem, 30 km/h samo się robiło.
Total odo: 2 229 km
Total time: 126:58 h
Total odo: 2 229 km
Total time: 126:58 h
Metro foto najt rajd
Sobota, 28 lutego 2015 | dodano:01.03.2015Kategoria 'Koga 2, do 100 km, Wycieczka
Km: | 44.28 | Czas: | 02:19 | km/h: | 19.11 | Pr. maks.: | 28.95 | Rower: | Koga 2 |
Najpierw do Marysi i Wojtka pożyczyć klucz do HT (ciekawe czy będzie
'pompa' do wykręcenia suportu). Z ich strony herbata, z mojej długie
ględzenie, na tyle długie, że wyszedłem po 21. Mile spędzony początek
wieczoru, ale teraz trzeba pomyśleć gdziebytu. Kręcę się po Golinie,
myślę, przygotowuję się, a po konsultacji z mapą pada na Zagórów, czyli
40km w jedną stronę.
Jednak po ledwie kilku km zatrzymuję się, Księżyc świeci, gwiazd chmury nie przysłaniają, statyw wręcz sam się rozkłada. I stoję robiąc fotę za fotą. W międzyczasie z ciemności wyłania się trzech chłopaków na rowerach, dosłownie się wyłaniają, bo jadą bez oświetlenia, jedynie w kamizelkach. Zatrzymuje się też samochód z trójką raczej młodszych gości i pytają się czy z opartym o bandę rowerem wszystko w porządku. Bardzo to miłe, jednak z tą naszą młodzieżą nie jest tak źle.
Po kliknięciu w miniaturę można zobaczyć zdjęcie w pełnej rozdzielczości.
Gdy już wytrzaskałem się z pomysłów na kadry, niby ruszyłem, ale kawałek dalej za zakrętem, znów stoję przy rozstawionym statywie. Gdy kończę okazuje się, że dochodzi 24., a przejechałem ze 3 km. Dodatkowo jest trochę poniżej 0*, odpuszczam więc Zagórów, bo , jestem dość lekko ubrany. Główną do Konina wracać się nie chce, jadę więc naokoło przez Kazimierz.
Oko Saurona
I tak od wioski do wioski, w przewie między zdjęciami o 2. doturlałem się do domu. Zgadza się, to jazda stanowiła przerwę między kolejnymi sesjami, bo te 40km zajęło mi ponad 4h. Efekty były tego warte.
Metro w tytule stąd, że w czasie nocnych wycieczek słucham audiobooka Matro 2034.
Kościół św. Marcina Biskupa z romańskimi elementami.
Konin - Golina - prawie Myślibórz - Golina - Kozarzew - Kazimierz Biskupi - Konin
Total odo: 1 193 km
Total time: 71:02 h
Jednak po ledwie kilku km zatrzymuję się, Księżyc świeci, gwiazd chmury nie przysłaniają, statyw wręcz sam się rozkłada. I stoję robiąc fotę za fotą. W międzyczasie z ciemności wyłania się trzech chłopaków na rowerach, dosłownie się wyłaniają, bo jadą bez oświetlenia, jedynie w kamizelkach. Zatrzymuje się też samochód z trójką raczej młodszych gości i pytają się czy z opartym o bandę rowerem wszystko w porządku. Bardzo to miłe, jednak z tą naszą młodzieżą nie jest tak źle.
Po kliknięciu w miniaturę można zobaczyć zdjęcie w pełnej rozdzielczości.
Gdy już wytrzaskałem się z pomysłów na kadry, niby ruszyłem, ale kawałek dalej za zakrętem, znów stoję przy rozstawionym statywie. Gdy kończę okazuje się, że dochodzi 24., a przejechałem ze 3 km. Dodatkowo jest trochę poniżej 0*, odpuszczam więc Zagórów, bo , jestem dość lekko ubrany. Główną do Konina wracać się nie chce, jadę więc naokoło przez Kazimierz.
Oko Saurona
I tak od wioski do wioski, w przewie między zdjęciami o 2. doturlałem się do domu. Zgadza się, to jazda stanowiła przerwę między kolejnymi sesjami, bo te 40km zajęło mi ponad 4h. Efekty były tego warte.
Metro w tytule stąd, że w czasie nocnych wycieczek słucham audiobooka Matro 2034.
Kościół św. Marcina Biskupa z romańskimi elementami.
Konin - Golina - prawie Myślibórz - Golina - Kozarzew - Kazimierz Biskupi - Konin
Total odo: 1 193 km
Total time: 71:02 h
Wyręczyć kuriera? Nie. Tylko kilometry! :D
Wtorek, 24 lutego 2015 | dodano:01.03.2015Kategoria 'Koga 2, powyżej 200 km, Wycieczka
Km: | 251.44 | Czas: | 13:11 | km/h: | 19.07 | Pr. maks.: | 32.63 | Rower: | Koga 2 |
Była sobie aukcja obiektywu którą wygrałem (poprzednią przegrałem o złotówkę!), sprzedawca z Torunia, wolny dzień. Jak to zsumować, wychodzi jedno - jadę rowerem! Ale znowu? Trasę do Torunia robiłem chyba z milion razy (+/- 2), po krajówce przez Inowrocław lub wojewódzkimi przez Radziejów. Jedna nieprzyjemna, druga nudna. Sięgam więc po mapę mojego powiatu, konsultuję się z Street View i wychodzi na to, że sporo się pozmieniało, wiele dróg które w moim starym atlasie mam oznaczone jako gruntowe, wyasfaltowano.
Nocne krów podglądanie.
Ze 130km trasy 'do', aż 85km to drogi po którymi jechałem pierwszy raz. Miało to swoją bardzo wysoką cenę: każde skrzyżowanie to postój, by upewnić się co do wyboru prawidłowej odnogi kujawskiej sieci małych bocznych asfaltówek. Czas był dodatkowo okrutnie eksterminowany przez postoje na zdjęcia, więc w Toruniu po przejechaniu 130km byłem dopiero o 13, pomimo startu po 3.!!! Rekord kruca fuks.
Kolegiata w Kruszwicy. Perła.
Za Goplaną nad Gopłem - miejscem narodzin Piasta, dopadła mnie senność. Przed wyjazdem nie zmrużyłem oka, więc przez kilka km jechałem z klejącymi się oczyma. Zwiedzanie Kruszwicy mnie rozbudza, ale potem przed Gniewkowem, prawie 'położyłbym' się do snu na środku drogi, tuż przed samochodem...
Gdy osiągnąłem w końcu Toruń, chciałem rzucić okiem na panoramę starówki, ALE NIE MA! I jeb znakiem:
Zadowoliłem się wizytą na zamku dybowskim, który, co mnie zaskoczyło, wygląda ciągle tak samo, a już ze 4 lata temu mieli pono w niego inwestować.
W końcu dojeżdżam do lokum sprzedawcy, bardzo sympatycznego, herbatą nawet poczęstował. Profilaktycznie sprawdzam obiektyw. Finalizujemy transakcję i pora na powrót. Ale najpierw regeneracja nad Wisłą.
Jako, że chciałem się przejechać nowym mostem, więc powrót wypadnie nudnymi wojewódzkimi. Na samym moście, w czasie robienia zdjęć podeszła do mnie starsza pani z szerokim uśmiechem i pytaniem co nagrywam.
Jeszcze w drodze do Aleksandrowa strzeliłem króciutką drzemkę, by znów się nie zataczać. Na krajówce, nawet z poboczem lepiej takich akcji nie urządzać.
Kościół w Sędzinie. Zawsze robią na mnie wrażenie rosnące przy nim wielkie brzozy.
Za Aleksandrowem nadszedł zmierzch i tak sobie jechałem przez noc, po drodze znów zajrzałem do wcześniej podglądanych krów, akurat była pora dojenia :) W domu byłem przed 22.
Najbardziej wyjazdem zmęczyło mi się poczucie czasu, przez co choć nie miałem wrażenia jego wolnego upływu, to czułem jakbym był na znacznie dłuższej wycieczce niż była ona w rzeczywistości. Końcówkę odbierałem już jak powrót z kilkudniowego wyjazdu.
Oj będzie trzeba zrobić rewanż na szybko :)
Na koniec zdjęcie:
Przez chwilę myślałem, że znak na pierwszym planie to pochylony rowerzysta, w dużej, rozbuchanej kurtce :D
Total odo: 1 149 km
Total time: 68:43 h
Nocne krów podglądanie.
Ze 130km trasy 'do', aż 85km to drogi po którymi jechałem pierwszy raz. Miało to swoją bardzo wysoką cenę: każde skrzyżowanie to postój, by upewnić się co do wyboru prawidłowej odnogi kujawskiej sieci małych bocznych asfaltówek. Czas był dodatkowo okrutnie eksterminowany przez postoje na zdjęcia, więc w Toruniu po przejechaniu 130km byłem dopiero o 13, pomimo startu po 3.!!! Rekord kruca fuks.
Kolegiata w Kruszwicy. Perła.
Za Goplaną nad Gopłem - miejscem narodzin Piasta, dopadła mnie senność. Przed wyjazdem nie zmrużyłem oka, więc przez kilka km jechałem z klejącymi się oczyma. Zwiedzanie Kruszwicy mnie rozbudza, ale potem przed Gniewkowem, prawie 'położyłbym' się do snu na środku drogi, tuż przed samochodem...
Gdy osiągnąłem w końcu Toruń, chciałem rzucić okiem na panoramę starówki, ALE NIE MA! I jeb znakiem:
Zadowoliłem się wizytą na zamku dybowskim, który, co mnie zaskoczyło, wygląda ciągle tak samo, a już ze 4 lata temu mieli pono w niego inwestować.
W końcu dojeżdżam do lokum sprzedawcy, bardzo sympatycznego, herbatą nawet poczęstował. Profilaktycznie sprawdzam obiektyw. Finalizujemy transakcję i pora na powrót. Ale najpierw regeneracja nad Wisłą.
Jako, że chciałem się przejechać nowym mostem, więc powrót wypadnie nudnymi wojewódzkimi. Na samym moście, w czasie robienia zdjęć podeszła do mnie starsza pani z szerokim uśmiechem i pytaniem co nagrywam.
Jeszcze w drodze do Aleksandrowa strzeliłem króciutką drzemkę, by znów się nie zataczać. Na krajówce, nawet z poboczem lepiej takich akcji nie urządzać.
Kościół w Sędzinie. Zawsze robią na mnie wrażenie rosnące przy nim wielkie brzozy.
Za Aleksandrowem nadszedł zmierzch i tak sobie jechałem przez noc, po drodze znów zajrzałem do wcześniej podglądanych krów, akurat była pora dojenia :) W domu byłem przed 22.
Najbardziej wyjazdem zmęczyło mi się poczucie czasu, przez co choć nie miałem wrażenia jego wolnego upływu, to czułem jakbym był na znacznie dłuższej wycieczce niż była ona w rzeczywistości. Końcówkę odbierałem już jak powrót z kilkudniowego wyjazdu.
Oj będzie trzeba zrobić rewanż na szybko :)
Na koniec zdjęcie:
Przez chwilę myślałem, że znak na pierwszym planie to pochylony rowerzysta, w dużej, rozbuchanej kurtce :D
Total odo: 1 149 km
Total time: 68:43 h
Miłosław
Niedziela, 22 lutego 2015 | dodano:24.02.2015Kategoria 'Koga 2, powyżej 100 km, Wycieczka
Km: | 163.53 | Czas: | 07:38 | km/h: | 21.42 | Pr. maks.: | 37.15 | Rower: | Koga 2 |
Dojazd na umówione w Miłosławiu spotkanie. Jednak próba załatwienia kilku spraw na raz owocuje godzinnym spóźnieniem. Wstyd mi. Jeszcze zahaczenie o Słupcę muszę odpuścić.
Już z Miłosławia pojechaliśmy posiedzieć i pogadać do Środy. W miejscu spotkania standardy były powyżej sakwiarskich,
w Środzie zaś, standardów prawie nie ma, trochę się pokręciliśmy ale żadnej gastronomi nie znaleźliśmy. Dopiero po zasięgnięciu języka trafiliśmy do piwnicznej restauracji. Brzuchy napełniliśmy (pycha rosół), pogadaliśmy i rozjechaliśmy się w swoje strony.
Warunki na trasie nijakie: wiatr boczny, lecz nie przeszkadzał, deszcz padał, lecz nie moczył, a i temperatura była ni to zimowa ni wiosenna. Takie byle co. Oczy cieszyła spora ilość ptaków wracających z wakacji. Razem ze zmierzchem przyszła mgła tworząc ze światłem ciekawe kompozycje.
Niewiele brakowało a zgubiłbym klucz imbusowy. Zatrzymałem się by dokręcić śrubę mocowania do lampki, wyjąłem narzędzia, położyłem pod nogami w trawie, a po użyciu schowałem do podsiodłówki. Już miałem odjechać, ale coś mnie tknęło, przeczesałem trawę i znalazłem klucz. Nauczka na przyszłość.
Chciałem załatwić jeszcze jedną rzecz, ale okazało się, że za późno - Castorama zamknięta.
Trasa była dłuższa niż się spodziewałem, dlatego wróciłem wygłodniały, ale to dobrze, obiad lepiej smakował.
Konin - Golina - Pyzdry - Cieśle Małe - Miłosław - Winna Góra - Środa Wlkp. - Winna Góra - Miłosław - Pyzdry - Trąbczyn - Rzgów - Konin
Total odo: 898 km
Total time: 55:31 h
Już z Miłosławia pojechaliśmy posiedzieć i pogadać do Środy. W miejscu spotkania standardy były powyżej sakwiarskich,
w Środzie zaś, standardów prawie nie ma, trochę się pokręciliśmy ale żadnej gastronomi nie znaleźliśmy. Dopiero po zasięgnięciu języka trafiliśmy do piwnicznej restauracji. Brzuchy napełniliśmy (pycha rosół), pogadaliśmy i rozjechaliśmy się w swoje strony.
Warunki na trasie nijakie: wiatr boczny, lecz nie przeszkadzał, deszcz padał, lecz nie moczył, a i temperatura była ni to zimowa ni wiosenna. Takie byle co. Oczy cieszyła spora ilość ptaków wracających z wakacji. Razem ze zmierzchem przyszła mgła tworząc ze światłem ciekawe kompozycje.
Niewiele brakowało a zgubiłbym klucz imbusowy. Zatrzymałem się by dokręcić śrubę mocowania do lampki, wyjąłem narzędzia, położyłem pod nogami w trawie, a po użyciu schowałem do podsiodłówki. Już miałem odjechać, ale coś mnie tknęło, przeczesałem trawę i znalazłem klucz. Nauczka na przyszłość.
Chciałem załatwić jeszcze jedną rzecz, ale okazało się, że za późno - Castorama zamknięta.
Trasa była dłuższa niż się spodziewałem, dlatego wróciłem wygłodniały, ale to dobrze, obiad lepiej smakował.
Konin - Golina - Pyzdry - Cieśle Małe - Miłosław - Winna Góra - Środa Wlkp. - Winna Góra - Miłosław - Pyzdry - Trąbczyn - Rzgów - Konin
Total odo: 898 km
Total time: 55:31 h
M.
Piątek, 12 grudnia 2014 | dodano:12.12.2014Kategoria 'Koga 2, Użytkowo
Km: | 9.94 | Czas: | 00:28 | km/h: | 21.30 | Pr. maks.: | 30.49 | Rower: | Koga 2 |
Total odo: 703 km
Total time: 35:03 h
Total time: 35:03 h
Najcieplejszy 1*C
Niedziela, 7 grudnia 2014 | dodano:11.12.2014Kategoria powyżej 200 km, Wycieczka, 'Koga 2
Km: | 250.93 | Czas: | 12:55 | km/h: | 19.43 | Pr. maks.: | 37.26 | Rower: | Koga 2 |
Wyjazd zwiadowczy. Razem z Marysią i Wojtkiem pojechaliśmy do
Sendenia pod Płockiem, sprawdzić przed wyprawką warunki w tamtejszej Zielonej Szkole.
Ponieważ byliśmy umówieni na 7. w Kazimierzu Biskupim (z domu to dla mnie 13km), a nie za bardzo mogłem wytoczyć najcięższy oręż do budzenia, więc nie kładłem się spać, jedynie między 3. a 5. strzeliłem 3 krótkie drzemki. Na szczęście do wyspania niewiele mi potrzeba, czasami przed wyruszeniem w środku nocy wystarczy mi złożyć na biurku głowę na 20 min. Tak krótki odpoczynek na granicy snu i jawy wystarczy by już na trasie nie kleiły mi się oczy.
Tradycyjnie ruszyłem lekko spóźniony, o 6.30, na miejsce spotkania docieram 7.05. Na szczęście Marysia z Wojtkiem nie muszą na mnie czekać.
Trasa do atrakcyjnych nie należy, tym bardziej, że przez Kujawy, do/z Płocka jadę już trzeci raz tego roku. Najciekawszą rzeczą była temperatura – w okolicy 1*C, ale odczuwalna była znacznie wyższa, w ogóle nie czuło się chłodu. Tak było aż do końca wyjazdu, przez kilkanaście godzin. Dość zaskakujące, bo tydzień temu wracając z Kalisza, przy temp -3* wymarzłem strasznie, przez srogi wschodni wiatr.
Marysia od razu narzuciła srogie tempo, z blatu nie zrzucała, dlatego gadając z Wojtkiem szybko zostaliśmy z tyłu. Tak to wyjechaliśmy z Wielkopolski i przez kujawskie wioski dojechaliśmy do woj. mazowieckiego. Na ostatniej prostej do Gostynina namawiam towarzyszy do zjechania w las z prostej i nudnej wojewódzkiej. Tak, ja, asfaltowy Robert.
Na miejscu jesteśmy o 15. Przeprowadzamy szybką ‘inspekcję’ i zadowoleni zbieramy się do powrotu. Marysia z Wojtkiem jadą na pobliską stację PKP , gdzie ich odprowadzam. Było bardzo miło razem się przejechać! Ja przygotowuję się do drogi – światełka, mapa i odtwarzacz. Na szczęście nie pojawiła się pokusa by wsiąść w pociąg.
Początek drogi jest nieprzyjemny, ciemno, gęsta mgła, krajówka bez pobocza i spory ruch. Wymiękam i zjeżdżam na ścieżkę. Jednak ta szybko się kończy, krajówka z resztą też. Ufff…
Na drodze do Krośniewic przeoczyłem Łąck i gdy w końcu zorientowałem się gdzie jestem, okazało się, że zajechałem dalej niż się spodziewałem. Radość. Pod koniec miałem podobną sytuację: myślałem, że jest już bardzo późno, jednak zegarek pokazał dopiero 21.20.
Sama jazda to typowy tranzyt. Z atrakcji miałem jedynie mżawkę, która ustała, jak założyłem ciuchy na deszcz.
Ciemno, zimno, do domu daleko, a mi się micha cieszy – jedzie się super, a morale są wysokie. Pamiętam, że kilka lat temu jak w styczniu robiłem trasę Konin-Bydgoszcz-Konin, humor tak samo dopisywał. Muszę machnąć jeszcze zimową dwusetę, bo może to podświadomie lubię.
Co by nie było, to jednak rad byłem gdy dojechałem do domu (było to po 22.). Zmęczenie dało o sobie znać, bo o północy byłem dętka.
Konin - Kazimierz Biskupi - Jóźwin - Ślesin - Izbica Kuj. - Boniewo - jakieś wioski - DW265 - Krzywie - Bierzewice (?) - Emilianów - Sendeń - Łąck - Gostynin - Łanięta - Krośniewice - Koło - Ochle - Konin.
Total odo: 693 km
Total time: 34:35 h
Ponieważ byliśmy umówieni na 7. w Kazimierzu Biskupim (z domu to dla mnie 13km), a nie za bardzo mogłem wytoczyć najcięższy oręż do budzenia, więc nie kładłem się spać, jedynie między 3. a 5. strzeliłem 3 krótkie drzemki. Na szczęście do wyspania niewiele mi potrzeba, czasami przed wyruszeniem w środku nocy wystarczy mi złożyć na biurku głowę na 20 min. Tak krótki odpoczynek na granicy snu i jawy wystarczy by już na trasie nie kleiły mi się oczy.
Tradycyjnie ruszyłem lekko spóźniony, o 6.30, na miejsce spotkania docieram 7.05. Na szczęście Marysia z Wojtkiem nie muszą na mnie czekać.
Trasa do atrakcyjnych nie należy, tym bardziej, że przez Kujawy, do/z Płocka jadę już trzeci raz tego roku. Najciekawszą rzeczą była temperatura – w okolicy 1*C, ale odczuwalna była znacznie wyższa, w ogóle nie czuło się chłodu. Tak było aż do końca wyjazdu, przez kilkanaście godzin. Dość zaskakujące, bo tydzień temu wracając z Kalisza, przy temp -3* wymarzłem strasznie, przez srogi wschodni wiatr.
Marysia od razu narzuciła srogie tempo, z blatu nie zrzucała, dlatego gadając z Wojtkiem szybko zostaliśmy z tyłu. Tak to wyjechaliśmy z Wielkopolski i przez kujawskie wioski dojechaliśmy do woj. mazowieckiego. Na ostatniej prostej do Gostynina namawiam towarzyszy do zjechania w las z prostej i nudnej wojewódzkiej. Tak, ja, asfaltowy Robert.
Na miejscu jesteśmy o 15. Przeprowadzamy szybką ‘inspekcję’ i zadowoleni zbieramy się do powrotu. Marysia z Wojtkiem jadą na pobliską stację PKP , gdzie ich odprowadzam. Było bardzo miło razem się przejechać! Ja przygotowuję się do drogi – światełka, mapa i odtwarzacz. Na szczęście nie pojawiła się pokusa by wsiąść w pociąg.
Początek drogi jest nieprzyjemny, ciemno, gęsta mgła, krajówka bez pobocza i spory ruch. Wymiękam i zjeżdżam na ścieżkę. Jednak ta szybko się kończy, krajówka z resztą też. Ufff…
Na drodze do Krośniewic przeoczyłem Łąck i gdy w końcu zorientowałem się gdzie jestem, okazało się, że zajechałem dalej niż się spodziewałem. Radość. Pod koniec miałem podobną sytuację: myślałem, że jest już bardzo późno, jednak zegarek pokazał dopiero 21.20.
Sama jazda to typowy tranzyt. Z atrakcji miałem jedynie mżawkę, która ustała, jak założyłem ciuchy na deszcz.
Ciemno, zimno, do domu daleko, a mi się micha cieszy – jedzie się super, a morale są wysokie. Pamiętam, że kilka lat temu jak w styczniu robiłem trasę Konin-Bydgoszcz-Konin, humor tak samo dopisywał. Muszę machnąć jeszcze zimową dwusetę, bo może to podświadomie lubię.
Co by nie było, to jednak rad byłem gdy dojechałem do domu (było to po 22.). Zmęczenie dało o sobie znać, bo o północy byłem dętka.
Konin - Kazimierz Biskupi - Jóźwin - Ślesin - Izbica Kuj. - Boniewo - jakieś wioski - DW265 - Krzywie - Bierzewice (?) - Emilianów - Sendeń - Łąck - Gostynin - Łanięta - Krośniewice - Koło - Ochle - Konin.
Total odo: 693 km
Total time: 34:35 h
Nocą
Czwartek, 27 listopada 2014 | dodano:12.12.2014Kategoria do 100 km, Wycieczka, 'Koga 2
Km: | 35.01 | Czas: | 01:55 | km/h: | 18.27 | Pr. maks.: | 33.93 | Rower: | Koga 2 |
Nawet teren był! Między Żychlinem a Brzeźnem wpakowałem się w pole.
Konin - Stare Miasto - Żychlin - Brzeźno - Szczepidło - Zalesie - Konin
Total odo: 187 km
Total time: 8:26 h
Konin - Stare Miasto - Żychlin - Brzeźno - Szczepidło - Zalesie - Konin
Total odo: 187 km
Total time: 8:26 h