Żywiołowo dz. IV - ufffffff...
Sobota, 17 marca 2012 | dodano:24.03.2012Kategoria 'Koga, do 100 km, Wypad
Km: | 71.15 | Czas: | 03:19 | km/h: | 21.45 | Pr. maks.: | 44.20 | Rower: | Koga |
Krótki wypad z Tranquilem, Mikim150 i Waxem (przewinął się też Iwo) - została mi jedna podkrakowska gmina do zaliczenia (Czernichów) i tak jakby wyjechaliśmy po Daniela i Aarda. Chłopaki wypili kilka piwek pod kopcem Piłsudskiego, a potem ścieżką z Tyńca pognaliśmy na miasto, coś wsunąć i zaopatrzyć się (w mleko) na wieczorną imprezę.
Ostatnie dni mnie nieźle styrały, do tego mam zajechany napęd (największy blat 'niedostępny'), przez co nie byłem w stanie wyrobić tempa ekipy i gdzieś tam sapałem z tyłu. W dodatku strasznie nie chciało mi się kręcić i tylko odliczałem metry do kolejnych przerw, które na szczęście, były częste i długie.
Dzień VI
Total odo 2 812 km
Total time: 143:46 h
Ostatnie dni mnie nieźle styrały, do tego mam zajechany napęd (największy blat 'niedostępny'), przez co nie byłem w stanie wyrobić tempa ekipy i gdzieś tam sapałem z tyłu. W dodatku strasznie nie chciało mi się kręcić i tylko odliczałem metry do kolejnych przerw, które na szczęście, były częste i długie.
Dzień VI
Total odo 2 812 km
Total time: 143:46 h
Żywiołowo dz. III - wstyd przed Ryśkiem
Piątek, 16 marca 2012 | dodano:17.03.2012Kategoria 'Koga, powyżej 200 km, Wypad
Km: | 274.03 | Czas: | 14:25 | km/h: | 19.01 | Pr. maks.: | 47.00 | Rower: | Koga |
Chłopak z nizin rzucił się na górki, co skończyło się katowaniem od 7. do 1. w nocy. Wlokłem się strasznie, a sporo czasu zeszło na postoje - stąd ten wstyd.
Pod Wieliczką, ok. 14. przyłączył się do mnie Waxmund, ale odłączył się za Nowym Brzeskiem z powodu bólu kolana, a ja sam ruszyłem w ciemność po gminy.
W Krakowie jeszcze tylko dmuchnąłem w balonik i dotarłem do Waxa.
Ufff... byłem już wycieńczony i z zapowiadanego piwka wyszła tylko herbata, kąpiel i spaaaaanie.
BTW nie wiem Wax jak ty jechałeś że wyszło Ci 30 km przez Kraków.
Licznik pokazał v max - 72.98 km, ale wydaje mi się że nabił to w mojej kieszeni
Dzień IV
Total odo: 2 747 km
Total time: 140:27 h
Pod Wieliczką, ok. 14. przyłączył się do mnie Waxmund, ale odłączył się za Nowym Brzeskiem z powodu bólu kolana, a ja sam ruszyłem w ciemność po gminy.
W Krakowie jeszcze tylko dmuchnąłem w balonik i dotarłem do Waxa.
Ufff... byłem już wycieńczony i z zapowiadanego piwka wyszła tylko herbata, kąpiel i spaaaaanie.
BTW nie wiem Wax jak ty jechałeś że wyszło Ci 30 km przez Kraków.
Licznik pokazał v max - 72.98 km, ale wydaje mi się że nabił to w mojej kieszeni
Dzień IV
Total odo: 2 747 km
Total time: 140:27 h
Żywiołowo dz. II - Mroczne Widmo
Czwartek, 15 marca 2012 | dodano:24.03.2012Kategoria 'Koga, powyżej 200 km, Wypad
Km: | 241.87 | Czas: | 12:18 | km/h: | 19.66 | Pr. maks.: | 41.44 | Rower: | Koga |
Start z Łodzi trochę po 7.
Już na drodze do Piotrkowa pojawia się problem - schodzi mi powietrze z tylnej opony, ale zostaje go na tyle, że mogę przejechać kilkanaście km do serwisu, gdzie kupiłem dętkę (poprzednia była już zbyt wiele razy łatana). Okazało się też, że opona dogorywa, w niej też jest dziurka i muszę ją załatać.
Od tego momentu nie opuszcza mnie mroczne widmo kolejnych gum, klapy wyjazdu i końca wszechświata.
Spora część trasy przebiegła mi po zakazanej DK1. Planowałem tylko krótkie odcinki, ale jakoś tak wyszło ;-) Dopiero na zjeździe zwrócił mi uwagę kierowca taksówki:
- Co robisz na tej drodze?
- Jadę. Muszę się dostać do Olkusza - odpowiedziałem.
- Nie powinno Cię tu być.
- Już tą drogą jadę spod Piotrkowa. Jest pobocze.
- Kierowcy o tobie mówią. Jesteś ponoć jesteś niebezpieczny.
Przez chwilę poczułem się jak Waxmund XD Poza tym dobrze zrobiłem, bo na równoległej krajówce bez zakazu grasowało Zielone Tico urywające sakwy.
Potem nerwy skołatane pękniętą gumą, ukoiła sielanka na Jurze. Taka chwila wytchnienia przed kolejnymi problemami - dziura w przedniej oponie. No w mordę! Przez 15 kkm ani razu nie nawaliła. Widać czekała na odpowiedni moment. I znów nie było to zwykłe przebicie, a rozcięcie. Ale resztek ciśnienia starczyło na kilkadziesiąt km i załatałem dętkę dopiero na noclegu i wbrew obawom było to Ostatnie Łatanie.
Potem to już tylko, marznięcie w mgłach, ostatnie gminy tego dnia i wleczenie się po górkach ze zmęczenia, bo ostatni posiłek jadłem kilka h wcześniej.
Ostatecznie po. 23. doturlałem się do MarkaR
Dzień III
Total odo: 2 473 km
Total time: 126:02 h
Już na drodze do Piotrkowa pojawia się problem - schodzi mi powietrze z tylnej opony, ale zostaje go na tyle, że mogę przejechać kilkanaście km do serwisu, gdzie kupiłem dętkę (poprzednia była już zbyt wiele razy łatana). Okazało się też, że opona dogorywa, w niej też jest dziurka i muszę ją załatać.
Od tego momentu nie opuszcza mnie mroczne widmo kolejnych gum, klapy wyjazdu i końca wszechświata.
Spora część trasy przebiegła mi po zakazanej DK1. Planowałem tylko krótkie odcinki, ale jakoś tak wyszło ;-) Dopiero na zjeździe zwrócił mi uwagę kierowca taksówki:
- Co robisz na tej drodze?
- Jadę. Muszę się dostać do Olkusza - odpowiedziałem.
- Nie powinno Cię tu być.
- Już tą drogą jadę spod Piotrkowa. Jest pobocze.
- Kierowcy o tobie mówią. Jesteś ponoć jesteś niebezpieczny.
Przez chwilę poczułem się jak Waxmund XD Poza tym dobrze zrobiłem, bo na równoległej krajówce bez zakazu grasowało Zielone Tico urywające sakwy.
Potem nerwy skołatane pękniętą gumą, ukoiła sielanka na Jurze. Taka chwila wytchnienia przed kolejnymi problemami - dziura w przedniej oponie. No w mordę! Przez 15 kkm ani razu nie nawaliła. Widać czekała na odpowiedni moment. I znów nie było to zwykłe przebicie, a rozcięcie. Ale resztek ciśnienia starczyło na kilkadziesiąt km i załatałem dętkę dopiero na noclegu i wbrew obawom było to Ostatnie Łatanie.
Potem to już tylko, marznięcie w mgłach, ostatnie gminy tego dnia i wleczenie się po górkach ze zmęczenia, bo ostatni posiłek jadłem kilka h wcześniej.
Ostatecznie po. 23. doturlałem się do MarkaR
Dzień III
Total odo: 2 473 km
Total time: 126:02 h
Żywiołowo dz. I
Środa, 14 marca 2012 | dodano:24.03.2012Kategoria 'Koga, powyżej 100 km, Wypad
Km: | 127.15 | Czas: | 05:29 | km/h: | 23.19 | Pr. maks.: | 51.57 | Rower: | Koga |
Pierwszy dzień wypadu do Krakowa, na festiwal 3. Żywioły, a raczej na imprezę ze znajomymi z forum podrozerowerowe.inf,o która to tradycyjnie odbywa się po pokazach. Przy okazji chciałem też zamalować kilka plam na mapie gmin.
Dzisiaj krótki etap - do Aarda. Spokojnie ruszyłem ok. 14. i w współpracy z zach. wiatrem dość szybko dotarłem do Łodzi.
Konin - Wyszyna - Władysławów - Turek - Uniejów - Poddębice - Aleksandrów - Łódź
Dzień II
Total odo.: 2 231 km
Total time: 113:43 h
Dzisiaj krótki etap - do Aarda. Spokojnie ruszyłem ok. 14. i w współpracy z zach. wiatrem dość szybko dotarłem do Łodzi.
Konin - Wyszyna - Władysławów - Turek - Uniejów - Poddębice - Aleksandrów - Łódź
Dzień II
Total odo.: 2 231 km
Total time: 113:43 h
Po mieście
Wtorek, 13 marca 2012 | dodano:13.03.2012Kategoria 'uberMieszczuch, Użytkowo
Km: | 16.35 | Czas: | 00:43 | km/h: | 22.81 | Pr. maks.: | 41.10 | Rower: | uberMieszczuch |
To już 5 lat!
Sobota, 10 marca 2012 | dodano:10.03.2012Kategoria 'Koga, do 100 km, Wycieczka
Km: | 47.90 | Czas: | 02:08 | km/h: | 22.45 | Pr. maks.: | 35.16 | Rower: | Koga |
Wszystko zaczęło się w wakacje 2006 roku, gdy z kuzynem wybrałem się na wycieczkę do Lichenia. Postanowiłem wtedy że na następny sezon kupię sobie nowy rower.
10 marca 2007 roku stałem się właścicielem Arkusa Trek Lite i od tego zaczęła się moja Przygoda z rowerem.
Konin - Kramsk - Święciec - Helenów - Licheń - Wygoda - Niedźwiady - Licheń - Anielew - Rudzica - Konin
Total odo: 2 104 km
Total time: 108:14 h
10 marca 2007 roku stałem się właścicielem Arkusa Trek Lite i od tego zaczęła się moja Przygoda z rowerem.
Konin - Kramsk - Święciec - Helenów - Licheń - Wygoda - Niedźwiady - Licheń - Anielew - Rudzica - Konin
Total odo: 2 104 km
Total time: 108:14 h
Dooo skleeeeeeepuuuuuuu
Środa, 7 marca 2012 | dodano:07.03.2012Kategoria 'Koga, powyżej 100 km, Wycieczka
Km: | 190.29 | Czas: | 08:32 | km/h: | 22.30 | Pr. maks.: | 37.55 | Rower: | Koga |
"Ale masz zajebistą katankę!". Taką reakcję wywołała moja katanka tj. polar (ze znaczkiem PL i herbem Konina) u kutnowskiego żulka. Przybiliśmy 5 i pijaczyna pokazał mi swój tatuaż na brzuchu (jakiś napis) :P Oczywiście we 'Wehszehświecie' nic nie dzieje się z przypadku - tym razem chodziło o 1,3 zł na wino XD Było przed południem, więc odmówiłem.
Jadąc do Kutna, po raz pierwszy udało mi się całkowicie wyłączyć. Słuchając muzyki i dumając o różnościach, nagle zauważyłem, że jestem przed Kołem, nie odnotowawszy przejazdu przez Kościelec, w którym tuż przy drodze stoi pałac. Przejechałem tak kilka km. Fajnie byłoby rozwinąć takiego autopilota :)
Wracając z Kutna, w okolicy Krośniewic, zdziwiłem się gdy wjechałem do gminy Daszyna. Hmmm... dziwne. Czy ja tej gminy nie zaliczyłem dopiero w grudniu, pomimo iż już wcześniej przejechałem trasę Konin - Kutno? Po chwili okazało się, że jadę na Łódź! Po prostu nie zauważyłem na znaku, że mam wjechać na wiadukt (których to po remoncie krajówki w gm. Krośniewice jest ok. tysiąc :P ), pod którym odpoczywałem XD
Wiało z południa, ale słabiutko i w obie strony jechało się bardzo przyjemnie.
Konin - Kościelec - Koło - Kutno i nazad (tyle, że z Koła wracałem przez święte).
Total odo: 2 056 km
Total time: 106:05 h
Jadąc do Kutna, po raz pierwszy udało mi się całkowicie wyłączyć. Słuchając muzyki i dumając o różnościach, nagle zauważyłem, że jestem przed Kołem, nie odnotowawszy przejazdu przez Kościelec, w którym tuż przy drodze stoi pałac. Przejechałem tak kilka km. Fajnie byłoby rozwinąć takiego autopilota :)
Wracając z Kutna, w okolicy Krośniewic, zdziwiłem się gdy wjechałem do gminy Daszyna. Hmmm... dziwne. Czy ja tej gminy nie zaliczyłem dopiero w grudniu, pomimo iż już wcześniej przejechałem trasę Konin - Kutno? Po chwili okazało się, że jadę na Łódź! Po prostu nie zauważyłem na znaku, że mam wjechać na wiadukt (których to po remoncie krajówki w gm. Krośniewice jest ok. tysiąc :P ), pod którym odpoczywałem XD
Wiało z południa, ale słabiutko i w obie strony jechało się bardzo przyjemnie.
Konin - Kościelec - Koło - Kutno i nazad (tyle, że z Koła wracałem przez święte).
Total odo: 2 056 km
Total time: 106:05 h
Tu i tam
Poniedziałek, 5 marca 2012 | dodano:05.03.2012Kategoria 'Koga, do 100 km, Wycieczka
Km: | 58.39 | Czas: | 02:47 | km/h: | 20.98 | Pr. maks.: | 31.96 | Rower: | Koga |
Rudzica - Izabelin - Anielew - Maliniec - Gosławice - Władzimirów - Kazimierz Bisk. - Adamów - Golina - Konin
Total odo: 1 865 km
Total time: 97:34 h
Total odo: 1 865 km
Total time: 97:34 h
Takie tam
Sobota, 3 marca 2012 | dodano:03.03.2012Kategoria 'Koga, do 100 km, Wycieczka
Km: | 68.53 | Czas: | 03:26 | km/h: | 19.96 | Pr. maks.: | 36.15 | Rower: | Koga |
Rudzica - Licheń - Stefanowo - Lubstówek - Lubstów - Ignacewo - Ślesin - Piotrkowie - Licheń - Izabelin - Konin
Total odo: 1 807 km
Total time: 94:47 km
Total odo: 1 807 km
Total time: 94:47 km
Po gminę
Piątek, 2 marca 2012 | dodano:02.03.2012Kategoria 'Koga, powyżej 200 km, Wycieczka
Km: | 200.13 | Czas: | 09:44 | km/h: | 20.56 | Pr. maks.: | 34.84 | Rower: | Koga |
Trzeba było się kopnąć po gminę Wodzierady.
Jechałem w zasadzie cały dzień - ruszyłem chwilę przed wschodem (kilka min. przed 6.), wróciłem tuż przed zachodem (ok. 17.)
Trzeba będzie powoli zacząć myśleć o wymianie napędu. Luz na łożyskach suportu (HTII), łańcuch skacze, a z największej tarczy zrzuciło mi go ok. 10 razy. Nawet maksymalne wkręcenie śrubki przy przerzutce nic nie pomogło.
Jeden facet mnie zagadnął, ile już przejechałem, bo widział mnie wcześniej. Gdy usłyszał odpowiedź (130 km) powiedział: "to długo pożyjesz, o ile jakiś samochód Cię nie zabije". :P
Ach, muszę sprostować stwierdzenie z poprzedniego wpisu. Jeszcze trzeba się 'doubierać' na postoju ;)
Konin - Święte - Koło - Dąbie - Uniejów - Poddębice - Kałów - Puczniew - Piorunów - Małyń - Pudłówek - Poddębice - Uniejów - Turek - Wyszyna - Brzeźno - Konin
Total odo: 1 738 km
Total time: 91:20 h
Jechałem w zasadzie cały dzień - ruszyłem chwilę przed wschodem (kilka min. przed 6.), wróciłem tuż przed zachodem (ok. 17.)
Trzeba będzie powoli zacząć myśleć o wymianie napędu. Luz na łożyskach suportu (HTII), łańcuch skacze, a z największej tarczy zrzuciło mi go ok. 10 razy. Nawet maksymalne wkręcenie śrubki przy przerzutce nic nie pomogło.
Jeden facet mnie zagadnął, ile już przejechałem, bo widział mnie wcześniej. Gdy usłyszał odpowiedź (130 km) powiedział: "to długo pożyjesz, o ile jakiś samochód Cię nie zabije". :P
Ach, muszę sprostować stwierdzenie z poprzedniego wpisu. Jeszcze trzeba się 'doubierać' na postoju ;)
Konin - Święte - Koło - Dąbie - Uniejów - Poddębice - Kałów - Puczniew - Piorunów - Małyń - Pudłówek - Poddębice - Uniejów - Turek - Wyszyna - Brzeźno - Konin
Total odo: 1 738 km
Total time: 91:20 h